Rz: Czy Partnerstwo Wschodnie jest potrzebne? Jak pan ocenia propozycję Polski i Szwecji?
Nick Clegg:
To platforma, dzięki której możemy coraz bardziej przybliżać do UE Ukrainę, Mołdawię, Gruzję i inne kraje. Nie jest alternatywą dla ich przystąpienia do UE. Nie jest też permanentną poczekalnią, która oddzielałaby obecną Unię od krajów, które chcą do niej wstąpić. Jest katalizatorem, który może pomóc wschodnim krajom na drodze do reform i członkostwa w UE. Ale UE może też dzięki niej wysyłać sygnały, jeśli reformy w tych krajach nie idą w dobrym kierunku, jak na Białorusi, gdzie w XXI wieku prezydent Łukaszenko zachowuje się jak średniowieczny despota.
Wyobraża pan sobie rozszerzenie Unii o te kraje?
Bezwzględnie tak, choć musimy być bardzo rygorystyczni, stawiając warunki. Bardzo ważne jest, byśmy trzymali otwarte drzwi. Myślę, że Partnerstwo Wschodnie będzie sukcesem, że któregoś dnia grupa krajów, z którą dziś się spotykamy i współpracujemy, uzyska członkostwo w UE. Nie mam co do tego wątpliwości.