Rz: Kilka dni temu warszawska firma deweloperska zburzyła zabytkowe Koszary Pułku Huzarów Grodzieńskich, żeby na ich miejscu postawić apartamentowiec. Podobne przypadki zdarzają się regularnie w całym kraju. Polska nie radzi sobie z ochroną zabytków?
Wiesław Kaczmarek:
Zdecydowanie nie. Na papierze wszystko jest w porządku, ale w praktyce firmy deweloperskie dość łatwo wyburzają zabytki. To opłacalne, bo na postawieniu w miejscu zabytku nowego domu można dobrze zarobić. Podstawowym błędem jest to, że wciąż nie ma kompleksowych planów zagospodarowania przestrzennego, które zakazywałyby stawiania nowych budynków w miejscu starych koszar czy dworków. Konserwatorzy reagują dopiero wtedy, gdy zabytek jest zagrożony, wpisując go w pośpiechu na listę obiektów chronionych.
Takie doraźne wpisywanie zagrożonych budynków do rejestru zabytków nie zdaje egzaminu?
Niestety, często nie. Generalnie system ochrony nie jest skuteczny. Zbyt słaba jest świadomość urzędników, co sprawia, że np. nie wydają zakazu rozbiórki budynku, bo nie dowiedzieli się u kolegi z pokoju obok, czy znajduje się on w gminnej ewidencji zabytków. Firmy deweloperskie bardzo umiejętnie wykorzystują przewlekłe procedury i niesprawność urzędów.