Kontrowersyjny propagator medycyny niekonwencjonalnej Jerzy Zięba, historyk prof. Andrzej Nowak, a może urzędujący prezydent Andrzej Duda? To kilka osób z listy nominatów na urząd prezydenta, liczącej obecnie dziewięć nazwisk. Kto zostanie prezydentem, zdecydować ma na początku sierpnia sejm walny nominacyjny.
Z przekazów w tradycyjnych mediach wynika, że druga tura wyborów prezydenckich odbyła się w niedzielę, a brali w niej udział Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski. To tylko część prawdy. Równolegle, z dala od fleszy, toczy się alternatywna procedura wyboru prezydenta. I to pod szczególnym patronatem: króla Polski Leha XI Wojciecha Edwarda I.
Wojciech Edward Leszczyński, bo tak się nazywa zgodnie z prawem III RP, królem Polski został w 2016 roku. Na władcę wybrała go grupka zwolenników na spotkaniu, które nazwali sejmem elekcyjnym, zwołanym w Gdańsku-Oliwie.
Samozwańczy król mówi „Rzeczpospolitej", że był zaskoczony decyzją posłów, wszak zaledwie kilka miesięcy wcześniej w Rydzynie inny sejm dokonał wskrzeszenia Królestwa Polskiego. Zapewnia, że nie palił się do bycia władcą. – Byłem marszałkiem sejmu walnego i mnie ta rola wystarczała. Uważałem, że to może za wcześnie na wybór króla – wspomina Leh XI Wojciech Edward I. Podkreśla, że jest królem elektem, jeszcze niekoronowanym.
Dlaczego postanowił wybrać własnego prezydenta? Samozwańczy król wyjaśnia, że to efekt przeprowadzenia wyborów prezydenckich w niekonstytucyjnym terminie, bo powinny się odbyć do 23 maja. – III RP zachowała się zupełnie nieodpowiedzialnie, doprowadzając do opróżnienia urzędu prezydenta – mówi.