UEFA zacznie płacić składki już od czerwca i będzie bardziej hojna: ubezpieczy wszystkich piłkarzy europejskich klubów, bez względu na narodowość i nie będzie rozróżniać meczów na towarzyskie i o punkty. FIFA zacznie ubezpieczać od września, ale polisy będą obejmować na razie tylko mecze eliminacyjne do mundialu 2014.
To jedna z najważniejszych decyzji, jakie ostatnio zapadły w futbolu. Największe kluby, skupione najpierw w tzw. grupie G-14, a potem w Europejskim Stowarzyszeniu Klubów (ECA), dobijały się o takie ustępstwa od lat.
Mowa o wielomilionowych sumach, bo nie chodzi tu o zwykłe polisy pokrywające koszty leczenia, tylko o odszkodowania za to, że klub nie ma żadnego pożytku z piłkarza. Musi mu nadal płacić pensję, choć jego pracownik zrobił sobie krzywdę, pracując dla kogoś innego. Dla swojej reprezentacji, ale też dla UEFA i FIFA, które podczas Euro i mundiali zarabiają setki milionów euro, a dotychczas uchylały się od odpowiedzialności.
Federacje też z zasady – bo były wyjątki – nie chciały piłkarzy dodatkowo ubezpieczać, bo tłumaczyły, że reprezentacja promuje i kluby dzięki niej zyskują, a nie tracą.
Dopiero od kilku lat UEFA i FIFA wypłacają tzw. dniówki klubom, które oddały swoich piłkarzy na wielkie turnieje. Wysokość tych dniówek też jest częścią ogłoszonego w czwartek porozumienia między UEFA a klubami.
Rekompensaty za Euro 2012 wzrosną w porównaniu do poprzednich ME z 55 mln euro do 100 mln, a za cztery lata w Euro we Francji – do 150 mln euro. A potem zapewne jeszcze bardziej, ale tak daleko porozumienie nie sięga, trzeba będzie je odnowić w roku 2018. FIFA również pod tym względem jest bardziej skąpa, bo za ostatni mundial zapłaciła klubom tylko 40 mln dolarów, a w mistrzostwach gra dwa razy więcej drużyn niż w Euro.
Sprawa ubezpieczeń jest jednak dużo ważniejsza. Dniówki to drobne w porównaniu z odszkodowaniami za kontuzje. Jeden dzień piłkarza na mundialu – liczy się od zgrupowania kadry dwa tygodnie przed turniejem do dnia po odpadnięciu – był wyceniony ostatnio na 1600 dolarów. I np. Bayern Monachium za udział w mundialu Arjena Robbena, który wrócił z RPA z kontuzją uda, dostał od FIFA 70 tysięcy. Czyli mniej, niż wynosi tygodniówka Robbena, a Holender leczył uraz kilka miesięcy.
Szefowie Bayernu (wśród nich Karl-Heinz Rummenigge, czyli przywódca klubów zebranych w ECA) wpadli w szał. Zażądali odszkodowania od holenderskiego związku za to, że reprezentacja, wystawiając nie do końca wyleczonego piłkarza, naraziła ich na straty. Zagrozili procesem. Wcześniej odszkodowania od Holendrów żądał Arsenal, za uraz Robina van Persiego w 2009.
Bayernowi Holendrzy odpowiedzieli, że nie zapłacą, bo podczas turnieju piłkarz był zdrowy i zagrał w finale. Ale w Bawarii ciągle wrzało i federacja zgodziła się zakończyć spór polubownie: za dwa miesiące szykująca się do Euro Holandia i Bayern zagrają mecz towarzyski, dochody z niego będą rekompensatą dla klubu.