Ruch rozpoczął się przed rozpoczęciem sobotniego meczu. Klienci do niebieskich kontenerów ustawionych pod Domem pod Orłami u zbiegu Złotej i Zgody często przywożeni byli karetkami. Ale z sanitarek wychodzili jeszcze na własnych, ale „miękkich" nogach.
Upał i procenty
– Byłem tam 40 minut. Dostałem kroplówkę i odpoczywałem. Nie mogę narzekać. Jest czysto i panuje miła atmosfera. Trzeba dobrze się zachowywać, bo niegrzeczni trafiają na Kolską – opowiadał Marcin, który do punktu krótkotrwałej pomocy medycznej trafił ze Strefy Kibica.
O godzinie 21.34 z „wytrzeźwiałki" w dobrym nastroju wyszedł 45-letni Andrzej, który pracuje w stolicy, ale przyjechał tu z Bieszczad. – Trochę za dużo wypiłem i ten upał dał się we znaki. Miałem 2,2 promila, ale po czterech godzinach odpoczynku czuję się teraz jak nowo narodzony – zdradził. Na ręku miał bandaż – ślad po kroplówce, jaką dostał.
Jedną z kobiet, która wczoraj trafiła do filii „wytrzeźwiałki", była 18-letnia Weronika z Warszawy. Przyszła w asyście kolegów i koleżanek oraz sanitariusza ze Strefy Kibica. – Nagle zrobiło jej się duszno, podbiegli sanitariusze i zabrali ją. Teraz czekamy tutaj, aż wyjdzie – mówiła ze spokojem jedna z koleżanek owinięta biało-czerwoną flagą.
Nerwy nieco puściły siostrze Weroniki – Annie. – Nie chcą mi nic powiedzieć. Nie pozwalają tam wejść. Wygadują, że ma 1,4 promila i mają przyjechać po nią rodzice. A przecież siostra jest już pełnoletnia – krzyczała nastolatka.