Oleg Błochin długo w owczej skórze nie wytrzymał. – A co, tańczę na stole? No chyba widać, że nie jestem zadowolony – uprzejmie odpowiadał dziennikarzom, co czuje po przegranym meczu z Francją. Trener Ukrainy, wdziękiem dorównujący miejscowym milicjantom, wziął też na muszkę piłkarzy, którym się wydawało po zwycięstwie nad Szwedami, że już są w ćwierćfinale. I kibiców, którzy wygwizdali kadrę po meczu w Doniecku.
– Jak wygrywamy, to „hura, hura", a przy porażce coś takiego. To nie jest w porządku. Mnie wygwizdujcie, piłkarzy zostawcie w spokoju – mówił Błochin. Jeśli dziś nie wygra, dostanie czego chciał, zwłaszcza że Ukraina znów zagra w Doniecku. By awansować musi wygrać, niezależnie od wyniku drugiego spotkania, Francja – Szwecja. Szwedzi nie mają już szans awansu. Francuzom zależy na pierwszym miejscu w grupie, by uniknąć w ćwierćfinale Hiszpanów.
Anglicy do awansu potrzebują remisu, czują też nad Ukraińcami przewagę, bo właśnie odzyskali swojego najgroźniejszego napastnika. Wraca do gry Wayne Rooney, który musiał przesiedzieć na trybunach dwa mecze dyskwalifikacji za kopnięcie Czarnogórca Miodraga Dżudovicia w meczu eliminacyjnym, i dotychczas na Euro tylko trenował i kibicował - drużynie oraz swojej żonie Coleen, gdy w Krakowie szukała plaży.
Anglia bez Rooneya dawała sobie radę dobrze, co może zresztą nie jest takie zaskakujące. Piłkarz, którego Anglicy uważają za swój talizman, niezbędny w marszu do sukcesy, nie strzelił gola w finałach ME i mundialu już od ośmiu lat. Pytanie, czy nie jest z Rooneyem tak, jak w Hiszpanii było z Raulem, a w Niemczech z Michaelem Ballackiem. Wszystkim się wydawało, że bez nich ani rusz, a gdy tylko z kadry zniknęli, te reprezentacje zaczęły grać dużo lepiej.
– Pracowałem nad sobą, bo w międzynarodowych turniejach nie byłem dotychczas wystarczająco dobry. Czuję, że teraz możecie się po mnie spodziewać więcej - zapowiada Rooney, który mundial 2006 skończył czerwoną kartką w ćwierćfinale z Portugalią, a w mundialu 2010 wygwizdywali go nawet angielscy kibice. Dziś zapewne zajmie miejsce Andy'ego Carrolla i zagra w ataku z klubowym kolegą, Dannym Welbeckiem.