Ankieterzy zapytają warszawiaków, jaki los powinien spotkać kontrowersyjny pomnik „czterech śpiących" (oficjalnie Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni) – odsłonięty w 1945 r. przez Bolesława Bieruta.
Monument zdemontowano, bo przeszkadzał w budowie II linii metra, ale według decyzji władz stolicy z 2011 r. ma wrócić na Pragę, tyle że kilkaset metrów dalej. Działacze PiS, historycy i okoliczni mieszkańcy zawiązali stowarzyszenie „Nie dla pomnika czterech śpiących" i apelowali do prezydent Warszawy, by trafił on do Muzeum Komunizmu w Kozłówce.
To delikatna kwestia, bo na podstawie umowy z 1994 r. decyzje w sprawie monumentu powinny być konsultowane z Rosją. Na początku urzędnicy nie dopuszczali zmian. Ale jak się dowiadujemy, ratusz postanowił, że decyzję poprzedzi badanie opinii warszawiaków – tyle że nie tylko tych z Pragi.
W ramach cyklicznych badań (tzw. barometr warszawski), w których samorząd pyta m. in. o priorytety inwestycyjne czy ocenę działań straży miejskiej, jesienią ankietowani odpowiedzą na pytania, co zrobić ze „śpiącymi" – zostawić na Pradze, przenieść w inne miejsce, np. na cmentarz żołnierzy radzieckich przy Żwirki i Wigury, czy oddać do Muzeum Komunizmu.
Opozycja nie wierzy w dobre intencje ratusza. – Prezydent Warszawy powinna sama podjąć decyzję, a nie zasłaniać się opinią mieszkańców – komentuje szef klubu PiS w Radzie Warszawy Maciej Wąsik. – Takie badania to dla Hanny Gronkiewicz-Waltz tylko podkładka, by pomnik wrócił. To kwestia etyczno-moralna, jakby zapytać, czy można zabić niedobrą teściową.