– Mam w głowie taki mecz, kiedy Jerzy Brzęczek strzelił gola na 1:2 i liczyłem, że jeszcze nie wszystko stracone – Przemysław Tytoń wspomina spotkanie z 1999 roku. Ten sam mecz zapamiętał Kamil Grosicki. – Paul Scholes strzelił nam trzy gole, jednego ręką. Mocno to przeżyłem. Pamiętam też eliminacje mundialu 2006, kiedy Tomasz Frankowski strzelił gola, ale i tak przegraliśmy 1:2. Od Tomka dostałem esemesa po meczu z RPA, liczy że wreszcie zacznę zdobywać bramki w kadrze.
Dajcie nam czas
Łukasz Piszczek z gola Marka Citki z 1996 roku pamięta tylko to, że jego tata cieszył się przed telewizorem bardziej niż zwykle. Piszczek miał wtedy 11 lat. Kiedy Dariusz Szpakowski krzyczał słynne „O Jezus Maria!" po pudłach Marka Leśniaka w meczu na 1:1 z 1993 roku, Paweł Wszołek miał roczek, Arkadiusza Milika zaś nie było jeszcze na świecie. – Ja się na Wembley 73 wychowałem. Niedawno odświeżyłem wspomnienia – mówi trener Waldemar Fornalik.
Nasza drużyna wygląda jak budowa drugiej linii metra w Warszawie. Niby idzie dobrze, ale w każdej chwili może zapaść się ulica albo woda zaleje tunel. Franciszek Smuda mówił, że zostawia gotowy zespół, ale następca już po jednym meczu, z Estonią, doszedł do innych wniosków i zaczął rekonstrukcję.
Dlaczego rywale strzelają nam gole po stałych fragmentach? Dlaczego mamy przestoje w grze? Na wszystkie pytania Fornalik odpowiada prośbami o cierpliwość. Mówi, że mecz z Anglią przyszedł zbyt szybko po przejęciu przez niego drużyny, by był decydującym egzaminem. W porównaniu z Euro w pierwszym składzie na mecz z Anglią może znaleźć się nawet czterech nowych zawodników. Taktyka też jest inna. – Najlepiej wychodzi nam gra z kontry, tak jest od lat. W ataku pozycyjnym mamy dużo nauki przed sobą – mówi Fornalik.
Piłkarze powtarzają, że po wielkim niewypale na Euro potrzebują spektakularnego zwycięstwa. Takiego, jakim drużyna Leo Beenhakkera obudziła Polskę w 2006 roku, niespodziewanie pokonując 2:1 Portugalię. A miesiąc później potrafiła wygrać 1:0 z Belgią na wyjeździe, takiej nabrała wiary. Teraz Polacy też są spisywani na straty, podobnie jak wówczas.
– Kiedy zaczynało się zgrupowanie, miałem w głowie gotowy skład. Później się okazało, że zabraknie Kuby Błaszczykowskiego, Eugen Polanski ze względów osobistych nie uczestniczył w treningach, nie mogą grać Maciej Rybus i Sławomir Peszko – mówi Fornalik.