Jak dowiedziała się „Rz", rząd przymierza się do wycofania się z zapowiadanej w exposè reformy systemu emerytur górniczych. Oficjalnie dalej będzie nad nimi pracował, ale nieoficjalnie osoby zbliżone do rządu przyznają wprost: odebranie górnikom ich wysokich świadczeń, choć dałoby realne oszczędności, jest zbyt ryzykowne politycznie.
Chociaż w zeszłym roku obiecywano, że projekt odpowiedniej ustawy pojawi się najpóźniej do końca grudnia, to nie ma go do dziś.
Resort pracy tłumaczy, że wciąż jest niegotowy. – Pracujemy nad nim, proszę o jeszcze chwilę cierpliwości – mówi „Rz" minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL). Dodatkowo w prace włączył się resort gospodarki, którym kieruje lider PSL, wicepremier Janusz Piechociński.
Tak naprawdę nikt nie ma interesu w tym, żeby reformę przeprowadzić.
– Problem emerytur górniczych nie jest dla ludowców pierwszorzędny, bo na Śląsku ich elektorat jest bardzo słaby. Inaczej niż w przypadku Platformy, dla której mieszkańcy tego regionu to istotna część elektoratu – tłumaczy Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Jedyny moment, w którym mogłoby dojść do likwidacji tych przywilejów, to gdyby doszło do załamania gospodarki i zmiany w górnictwie byłyby częścią jakiegoś dużego pakietu oszczędnościowego – mówi.