– Sąd Najwyższy uznał kasację prokuratora generalnego za niezasadną. Tym samym mój klient został prawomocnie oczyszczony z zarzutu kłamstwa lustracyjnego – mówi mec. Mikołaj Pietrzak, pełnomocnik Tomasza Turowskiego.
W 2010 r. IPN, zarzucając Turowskiemu kłamstwo lustracyjne, powołał się na dokumenty emerytalne, które dyplomata wypełniał w MSW. To w nich napisał, że od 1974 do 2007 r. pracował w wywiadzie. Oznacza to, że w oświadczeniach składanych po tej dacie dyplomata był zobowiązany do napisania, że w PRL był oficerem Departamentu I MSW. IPN uznał, że zataił szpiegowską przeszłość.
Ujawniliśmy, że Turowski był oficerem komunistycznego wywiadu, który 10 lat spędził w zakonie jezuitów, szpiegując m.in. Jana Pawła II i opozycję.
W czasach PRL był funkcjonariuszem elitarnego wydziału XIV Departamentu I MSW zajmującego się wysyłaniem za granicę tzw. nielegałów, czyli oficerów pracujących pod przykryciem. O tym, że Turowski jest szpiegiem, nie wiedziała nawet rezydentura wywiadu ulokowana w ambasadzie PRL w Rzymie. Meldunki, które przekazywał, używając pseudonimu „Orsom”, pochodziły z najbliższego otoczenia papieża Jana Pawła II.
Po wystąpieniu z zakonu (nie przyjął święceń) nadal pracował dla wywiadu. Służbę zakończył w stopniu pułkownika.