Czeskie Morawy i Czeski Śląsk toną w śniegu. W Ostrawie spadło 30 cm mokrego śniegu; w Karkonoszach i w Beskidach - nawet 40 cm. Siła wiatru przekracza na tym obszarze 50 km na godzinę. Drogowe trasy tranzytowe są przejezdne, ale na wielu odcinkach ruch odbywa się tylko na jednym pasie. Na samych Morawach doszło do 50 wypadków drogowych.
Na Słowacji nieprzejezdne są drogi w rejonie podtatrzańskim. Do wielu wypadków doszło na zaśnieżonym odcinku połączenia tranzytowego D-1 z Żyliny do granicy z Polską w Chyżnem. Niemal wszystkie połączenia komunikacyjne na północy kraju są oblodzone, a widoczność spada niemal do zera.
Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje natomiast w zachodniej i środkowej Słowacji. Od piątku w całym rejonie spadło 40 cm śniegu. W niedzielę śnieg zastąpiły intensywne opady deszczu i do dolin zaczęły spływać potoki wody. Stan klęski żywiołowej wprowadzono w 40-tysięcznej miejscowości Levice, gdzie rzeka Hron przelała się przez mosty; w ewakuacji mieszkańców pomaga wojsko. Zagrożone są również Zlate Moravce w kraju (województwie) nitrzańskim i Velki Krtisz w kraju bańskobystrzyckim. Na wschodzie Słowacji wylały rzeki Latorica i Bodrog. Wiele gospodarstw nie ma tu prądu.
Pogarsza się również sytuacja powodziowa na Węgrzech. W ciągu kilkunastu godzin spadło tu 30 mm deszczu, który roztopił zwały śniegu. Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje na 1 400 kilometrach rzek. Wylała rzeka Cisa; w ewakuacji mieszkańców pomaga wojsko. Stan klęski żywiołowej wprowadzono w 20-tysięcznej miejscowości Keszthely w zachodnich Węgrzech, zwanej "stolicą Balatonu". Wezbrane wody jeziora wtargnęły do centrum miasta.
- W całym kraju w ciągu kilkunastu godzin doszło do zalania 120 tysięcy hektarów - poinformował rzecznik krajowego sztabu antykryzysowego Martin Hajdu. Z żywiołem walczy 20 tys. osób. Rolnicy mówią o "ogromnych stratach" z powodu mrozu, ulewnego deszczu i podtopień.