Reklama

Startuje wyścig o warszawskie śmieci

W stolicy zaczyna się wielka rywalizacja firm o przejęcie śmieciowego rynku na kolejne trzy lata

Publikacja: 30.04.2013 07:00

Startuje wyścig o warszawskie śmieci

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Stolica ogłosi dziś - niecierpliwie wyczekiwany przez przedsiębiorców z branży - przetarg na odbiór i zagospodarowanie ok. 780 tys. ton odpadów co roku.

Wymagania wobec firm startujących w tej konkurencji są dość wysokie. – Zdaję sobie sprawę, że ogłoszenie tych kryteriów wywoła zamieszanie w branży – ocenia wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak odpowiedzialny za przygotowanie miasta do śmieciowej rewolucji.

Stolica pionierem

M.in. urzędnicy - oprócz strumienia śmieci - zamierzają śledzić szczegółowo płatności firm. Ratusz chce mieć dostęp do faktur i rozliczeń przedsiębiorców.

Cena za usługę nie będzie jedynym kryterium oceny ofert - inaczej niż dotychczas w mniejszych gminach, gdzie po prostu wygrywał najtańszy. W stolicy cena oferty zaważy w 55 proc., kolejne 45 proc. punktów można dostać za inne kryteria.

Reklama
Reklama

Premiowane będzie posiadanie ciężarówek emitujących mniej spalin (o normie proekologicznej wyższej niż Euro 3) oraz zaawansowanych technologicznie instalacji do zagospodarowania śmieci.

- Takich kryteriów jak my, nie stawiało przedsiębiorcom dotąd żadne inne miasto - zwraca uwagę wiceprezydent Kochaniak.

Nic dziwnego, bo prawie żadne duże miasto dotąd nie rozstrzygnęło jeszcze tego przetargu. Wszystkie się przygotowują a Warszawa w tej kwestii jest bardzo pilnie przez nie obserwowana.

A jeśli nie zdążą...

Według danych Ministra Środowiska zaledwie 11 proc. gmin w Polsce jest w trakcie procedury przetargowej. Tymczasem od 1 lipca to gminy przejmują obowiązek odbierania odpadów od mieszkańców. Jeśli do tego czasu przetargi się nie zakończą - gminy mają wyjścia awaryjne.

Szef resortu Marcin Korolec mówi, że jeśli gminy nie wywiążą się z obowiązku przetargowego, właściciele nieruchomości będą mogli sami zlecić sprzątnięcie z ich posesji, a potem na podstawie faktur powinni domagać się zwrotu pieniędzy od miasta.

Reklama
Reklama

W Warszawie byłoby to jednak rozwiązanie kłopotliwe do realizacji. Władze stolicy podchodzą do sprawy optymistycznie.

- Zakładamy, że powinniśmy zdążyć z wyborem do 1 lipca - ocenia wiceprezydent Jarosław Kochaniak. - Firmy mają 40 dni na złożenie ofert, my będziemy je analizować nawet przez 24 godziny na dobę, by w ciągu 7 dni wstępnie wskazać zwycięzców. Jeśli będą protesty i procedura się przeciągnie na lipiec, w trybie z wolnej ręki zawrzemy umowę z tą firmą, która uzyska najwięcej punktów, do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przetargu.

(Nie)pełna kontrola

Warszawa została podzielona na 9 sektorów – 18 dzielnic połączono po dwie lub trzy a dwie największe – Mokotów i Śródmieście są samodzielnymi rejonami.

W każdym może wygrać inny oferent, choć ratusz spodziewa się, że podział rynku nastąpi między 4-5 firm.

Firmy, by wystartować, będą musiały wykazać się posiadaniem własnej sortowni lub innej instalacji wpisanej na listę marszałka województwa lub umową zawartą z takim zakładem. Dodatkowo muszą mieć też umowę ze składowiskiem odpadów, jeśli same takiego nie posiadają (a w okolicy są tylko dwa czynne składowiska - jedno miejskiej spółki MPO w Radiowie, drugie - w Otwocku).

Reklama
Reklama

Ratusz wymaga od przedsiębiorców, by wylegitymowali się doświadczeniem w zagospodarowaniu co najmniej 180 tys. ton odpadów w ciągu ostatnich trzech lat, zdolnością kredytową i odpowiednimi obrotami w granicach 62 - 105 tys zł rocznie w zależności od sektora.

Istotne są też wymagania techniczne jakie stawia ratusz. Wszystkie auta odbierające śmieci z posesji muszą mieć system GPS (to wymóg ustawowy), a dodatkowo Warszawa chce, by część była wyposażona w specyficzne wagi, które rejestrują i w czasie rzeczywistym wysyłają raporty o załadowanych śmieciach do wglądu w ratuszu. To powoduje, że część firm działających dotychczas na warszawskim rynku, będzie musiała w trybie natychmiastowym wymienić część swojego przestarzałego taboru.

- Niewykonalne i drogie byłoby zainstalowanie od razu tego sprzętu w każdym samochodzie - ocenia wiceprezydent. - Ale docelowo za trzy lata wszystkie będą musiały mieć taki system kontroli.

Każdy pojemnik ustawiany przy domach i blokach musi mieć też chipa, który poinformuje system w ratuszu o momencie opróżnienia. Spółdzielnie mieszkaniowe nie muszą się martwić – wymiana pojemników to obowiązek firm. Na zainstalowanie chipów ratusz daje im 3 dodatkowe miesiące.

Każda firma musi mieć swoją bazę z parkingiem najdalej 60 km od sektora, teren musi być objęty 24-godzinnym monitoringiem, do którego urzędnicy chcą też mieć dostęp.

Reklama
Reklama

- Chcemy po prostu mieć pełną wiedzę o tym skąd i dokąd jadą miejskie śmieci - wyjaśnia wiceprezydent.

I o ile w pierwszym okresie śmieciowej rewolucji ratusz zamierza być w stosunku do mieszkańców pobłażliwy – raczej edukować, pouczać, przypominać o obowiązku segregowania odpadów, o tyle polityka kontroli procesu odbioru i zagospodarowania przez firmy ma rozpocząć się już od pierwszego dnia.

Za niezgodności z dokumentacją np. wywożenie odpadów w nielegalne miejsca, firmom grożą kary (1-2 proc. wartości kontraktu). Ratusz może wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym po 5 stwierdzonych przypadkach nieprawidłowości.

Coś za coś czyli zmiany w opłatach

Będą też konsekwencje finansowe dodatkowych usług. Ratusz zdecydował bowiem – inaczej niż poprzednio planowano – że zwycięzca przetargu będzie musiał odbierać regularnie, raz w miesiącu - odpady wielkogabarytowe. A jeśli np. jakiś wyrzucony fotel będzie zalegał przy śmietniku, firma będzie musiała sprzątnąć go w ciągu 7 dni od zgłoszenia, niezależnie od comiesięcznego terminu.

Reklama
Reklama

Raz w miesiącu od maja do listopada będą też zbierane tzw. odpady zielone (trawy, liście, gałęzie).

Ponieważ jednak ta usługa nie była wkalkulowana w ustaloną przez Radę Warszawy ogólną opłatę za śmieci, urzędnicy postanowili poszukać też oszczędności. Znaleźli... w sprzątaniu z domów jednorodzinnych. Zamiast opróżniać pojemniki raz w tygodniu urzędnicy chcą, by były wywożone z domów dwa razy w miesiącu. Dla tych mieszkańców, którzy się na to zgodzą, władze mają propozycje zniżek. Na razie jednak o konkretach mówić nie chcą. Pomysł musi być jeszcze skonsultowany z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz. Jeśli zostanie zaakceptowany, trafi pod obrady Rady Warszawy 23 maja.

Stolica ogłosi dziś - niecierpliwie wyczekiwany przez przedsiębiorców z branży - przetarg na odbiór i zagospodarowanie ok. 780 tys. ton odpadów co roku.

Wymagania wobec firm startujących w tej konkurencji są dość wysokie. – Zdaję sobie sprawę, że ogłoszenie tych kryteriów wywoła zamieszanie w branży – ocenia wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak odpowiedzialny za przygotowanie miasta do śmieciowej rewolucji.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Reklama
Reklama