To jednak nie wszystko. Solidarność ma premierowi za złe jeszcze zbyt małą podwyżkę pensji minimalnej czy możliwość zatrudniania na umowy cywilno-prawne, nazywane przez związkowców śmieciowymi.
Zarówno płaca minimalna, jak i umowy cywilno-prawne najbardziej szkodzą osobom młodym, najsłabiej wykształconym i ogólnie najsłabszym na rynku pracy. Im większe restrykcje w tym zakresie, tym Ci ludzie maja trudniej. To, że rząd był w miarę powściągliwy w tej sprawie, to dobra wiadomość dla najsłabszych. Z wypowiedzi liderów związkowych sądzę, że zła. Zatem chyba należy wnosić, że im większe bezrobocie, im więcej szarej strefy, tym lepiej dla liderów związkowych.
Lider Solidarności walczy jeszcze o prawa pracownicze czy już o swoją pozycję polityczną?
Nie mam pojęcia, o co on walczy, ale na pewno nie o młodych i najsłabszych na rynku pracy. Wszystkie jego postulaty są właśnie w nich wymierzone. Oni realnie najwięcej mogą na nich stracić.