Wyprawa Tybet 2013. Brak tlenu plus stromizny

Publikacja: 24.07.2013 18:44

Pożegnanie z Song Kul

Pożegnanie z Song Kul

Foto: DISCOVER 4X4

Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji

24 lipca 2013, Tash Rabat

stan licznika: 7322 km

Dzisiejszy przejazd w stronę chińskiej granicy nie był długi, ale za to wyjątkowo malowniczy. Szutrowe drogi wiodły nas przez przełęcze i kotliny rzek na tyle piękne, że już teraz ostrzymy sobie zęby na penetrowanie Kirgistanu w drodze powrotnej z Tybetu. Z ponad trzech tysięcy metrów zjechaliśmy na niewiele ponad tysiąc, by potem znów się wspinać na 350 m npm. Mijane formacje skalne miały na przemian kolory szare, brunatne, czekoladowe, pomarańczowe. Serpentyny górskie zapierają dech w piersiach nie tylko kierowcom. Nasi wspaniali mężczyźni na swych wspaniałych maszynach parli naprzód nie zwracając uwagi na kopcenie z rur wydechowych. Brak tlenu w powietrzu plus stromizny zmuszają do redukowania biegów i bywa, że wspinamy się na „jedynce”.

Ostatnie zakupy poczyniliśmy w Naryniu, jedynej większej miejscowości na szlaku. Ostatnie porządki przed chińską granicą robiliśmy już wieczorem nad jeziorem przed przełęczą Tourgat. Zapaliliśmy też prawdopodobnie ostatnie ognisko (drewno przytaszczyliśmy na dachowych bagażnikach z nizin) przed powrotem do Kirgistanu. Dalej na szlaku drzew się raczej nie spodziewamy, a zapach tlącego się suszonego nawozu do przyjemnych nie należy.

Interaktywna mapa wyprawy

Adaptacja na wysokościach przebiegła pomyślnie i nikt się na dolegliwości nie skarżył, co nas cieszy, bo przed nami już tylko podnóże Tienszanu, Karakorum i Himalajów. Zaopatrzyliśmy się w sporo lekarstw i instrukcji medycznych, mamy też ze sobą butle z tlenem dla niedomagających, ale mamy nadzieję nigdy ich nie rozpakowywać.

Ostatnim punktem etapowym na kirgiskiej trasie była wizyta w karawanseraju z IX wieku w Tash Rabat. Tędy musiał jechać na wschód Marco Polo! Podróżnikiem był śmiałym i wytrwałym, geografem gorszym, dlatego trudno jego trasę dokładnie odtworzyć. Jednak jest bardzo prawdopodobne, że właśnie tędy wjeżdżał do Państwa Środka. Pozostało nam obejrzeć średniowieczny hotel z parkingiem dla wielbłądów. „Hotel” jest nad wyraz skromny i bardziej przypomina kopulasty kamienny bunkier. Tutaj kupcy chronili siebie, zwierzęta i towary przed rabusiami i niepogodą. My zamiast rabusiów spotkaliśmy Kirgizów, którzy swój barani piknik robili właśnie tutaj. Obfity jak na trwający właśnie ramadan. Poczęstunkom mięsnym i płynnym nie było końca, a odmawiać byłoby nietaktem.

Offroadowi zdobywcy próbowali nawet ostatnią przełęcz kirgiską Jedwabnego Szlaku pokonać, ale musieli przegrać z historią, gdyż ostatnie kilometry można przebyć tylko konno lub sportowym jednośladem. Do granicy Chin pojedziemy więc zawstydzającym nasze auta asfaltem.

Szczegóły na www.rp.pl/Tybet2013 oraz na stronie www.discover4x4.com.

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!