– Mamy najlepszy atak od lat – uważa Wayne Rooney, a Phil Jagielka wspomina o wybuchowej mieszance młodości i rutyny, która zagwarantuje bilety do Brazylii. Na Wyspach nie ma wątpliwości, że to Anglia będzie we wtorek cieszyć się z awansu. Nikt nie wierzy w czarny scenariusz przypominany przez media: 20 lat temu Anglicy ostatni raz nie zakwalifikowali się na mundial.
Anglia to jedyny niepokonany zespół w polskiej grupie, ale jej dotychczasowe trzy mecze z Czarnogórą kończyły się remisami. – Musimy szybko strzelić bramkę – mówi Rooney, który zdążył wyleczyć niegroźną kontuzję. Urazy wyeliminowały natomiast Theo Walcotta i Ashleya Cole’a – w spotkaniu z Czarnogórą zastąpi go Leighton Baines.
Obronę uzupełnić mają Jagielka, Gary Cahill i Kyle Walker, w pomocy zagrać powinni Steven Gerrard, Frank Lampard, Jack Wilshere i Daniel Sturridge, a atak stworzyć ma duet z Manchesteru United: Rooney i Danny Welbeck. W bramce stanie Joe Hart. Roy Hodgson wciąż mu ufa, mimo głupich błędów popełnianych w Premiership i Lidze Mistrzów. – Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepszy moment w jego karierze, ale dla mnie to nadal bramkarz nr 1 – zaznacza trener Anglików. Czarnogóra będzie chciała to wykorzystać, choć zagra na Wembley bez swojej największej gwiazdy, napastnika Juventusu Mirko Vucinicia. Kontuzjowani są także bramkarz Mladen Bożović, obrońca Marko Basa i pomocnik Milorad Peković, a niepewny jest występ obrońcy Miodraga Dżudovicia.
Dla Czarnogóry (15 pkt) zły nie musi być nawet remis, biorąc pod uwagę, że zostanie jej mecz z Mołdawią, a Anglikom (16 pkt) spotkanie z Polską (13 pkt). Wiele zależy jednak od tego, czy Ukraina (15 pkt) wygra dziś z Polską, bo na zakończenie eliminacji jedzie do San Marino i z góry może dopisać sobie trzy punkty.
W tle eliminacji toczy się na Wyspach dyskusja na temat naturalizacji piłkarzy. Wywołał ją Hodgson, mówiąc, że przyjrzy się Adnanowi Januzajowi. Zdolny 18-letni pomocnik Manchesteru United urodził się w Brukseli, ale jego rodzice pochodzą z Kosowa, a dziadkowie z Turcji. Wyboru reprezentacji jeszcze nie dokonał, ale Jack Wilshere z Arsenalu już zastrzegł, że w kadrze powinni grać tylko Anglicy. Greg Dyke, prezes angielskiej federacji, pomysł Wilshere’a nazwał ekstremalnym. – Gdybyśmy tak myśleli, nie mielibyśmy Mo Faraha (mistrz olimpijski w biegach na 5 i 10 km, urodzony w Somalii – przyp. t.w.) – argumentuje Dyke i zapowiada, że zastanowi się, jaką przyjąć politykę.