Ma to związek z pracami zespołu z University of Georgia. W poniedziałek przedstawił je na konferencji naukowej dotyczącej katastrofy w Smoleńsku prof. Chris Cieszewski. Z jego badań ma wynikać, że brzoza była złamana już przynajmniej pięć dni przed katastrofą. Głównym dowodem na tę tezę mają być zdjęcia satelitarne, które zespół profesora analizował od kilku miesięcy.
Naczelna Prokuratura Wojskowa w swoim komunikacie zapewnia, że dysponuje dowodami, które przeczą tej tezie.
"Stan brzozy można ocenić między innymi na podstawie zeznań świadków oraz wyników ekspertyz teledetekcyjnych. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dysponuje zeznaniami świadków obserwujących moment podchodzenia do lądowania samolotu Tu-154M nr boczny 101, z których wynika, iż doszło do uderzenia lewym skrzydłem samolotu w brzozę, wskutek czego ta przełamała się"" - czytamy w komunikacie.
Wieczorem odpowiedział na to w oświadczeniu zespół parlamentarny, którym kieruje poseł PiS Antoni Macierewicz. Przypomniał rozmowę z właścicielem działki, na której rośnie brzoza. Miała się ona ukazać w "Naszym Dzienniku" kilka miesięcy po katastrofie.
„... Nawet się przewróciłem od podmuchu z silnika odrzutowego. Byłem wtedy około dziesięciu metrów od niej. Teraz ją ścięli zupełnie.