Organizatorzy Marszu Niepodległości zapowiadają, że w tym roku do Warszawy przyjedzie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ma się tak stać, mimo że poparcie dla tej idei wycofują inne środowiska prawicowe. PiS i kluby „Gazety Polskiej" będą w tym czasie w Krakowie.
Szczuka: bez konfrontacji
– Odpadną nam autokary z uczestnikami, które organizowali posłowie PiS, ale teraz mamy więcej inicjatyw oddolnych – zapewnia Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego, główny organizator marszu.
Dodaje, że część klubów „Gazety Polskiej" weźmie w nim udział. – Ja tego nikomu nie zakazałem. Będziemy świętować razem z PiS w Krakowie, ale cenimy patriotyzm młodych ludzi – deklaruje szef klubów Ryszard Kapuściński. Twierdzi, że kluby będą miały na obchodach gości z Węgier, których nie chcą mieszać w burdy wokół marszu.
Ale prawdopodobieństwo awantur maleje. Z blokowania Marszu Niepodległości wycofuje się lewica, która zorganizuje swoją manifestację 9 listopada. Oficjalnie jest to nawiązanie do rocznicy pogromu Żydów w hitlerowskich Niemczech, zwanej nocą kryształową. Nieoficjalnie organizatorzy przyznają, że mówienie o każdym nacjonaliście faszysta było „propagandowym błędem". – Ludzie nie potwierdzali tego doświadczeniem – przyznaje nam współorganizator tegorocznej lewicowej demonstracji.
Narodowcy triumfują. – To dramatyczna klęska lewicy. Okazało się, że w Polsce nie ma społecznego poparcia dla nazywania narodowców czy patriotów faszystami – ocenia Robert Winnicki z Ruchu Narodowego.