Do napadu na konwojentów doszło pod koniec grudnia 2012 roku. Napastnicy zrabowali wówczas ponad 161 tys. złotych w gotówce. Jak się okazało, inicjatorem i pomysłodawcą rozboju był .... jeden z członków napadniętego konwoju. Pozostali napastnicy to także pracownicy innych firm ochroniarskich.
Scenariusz był prosty. Pod koniec dnia, kiedy konwojenci odbierali utarg z ostatniego sklepu, napadnięto na kierowcę furgonetki. Wszystko było precyzyjnie zaplanowane. Autor zbójeckiego planu był w tym monecie w sklepie, skąd odbierał utarg. Jego partner z patrolu, kierowca, pozostał w aucie sam z zebranymi pieniędzmi. Był łatwym celem. Nieznany wówczas napastnik zaatakował go używając gazu łzawiącego, zabrał pieniądze i uciekł. W gotówce było ponad 161 tys. złotych.
Ślad po napastnikach zaginął i pierwotnie wydawało się, że sprawa pozostanie nierozstrzygnięta. Pod koniec kwietnia 2013 roku śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawcy czynu.
Jednak grupa policjantów wydziału kryminalnego cały czas intensywnie pracowała nad sprawą. Śledczy analizowali zebrane ślady i materiały. Weryfikowali różne możliwe opcje, sprawdzali hipotezy. Ostatecznie ustalili, że za napadem stał 36-letni członek napadniętego konwoju, jego 43-letni brat oraz 36-letni kolega. Całą trójka to pracownicy ochrony.