To opowieść o Carlosie z Portugalii, któremu obiecano góry złota i sławę bohatera a ten skuszony pięknymi wizjami, udał się do perskiej krainy. Wysiadł z karety, przyjrzał się wszystkiemu dokładnie i zrozumiał, że o złocie nie ma co marzyć, a na sławę bohatera będzie musiał ciężko zapracować.
Carlos Queiroz został selekcjonerem Iranu w 2011 roku. Jego największe osiągnięcia to asystowanie Aleksowi Fergusonowi w Manchesterze United, jeden sezon spędzony na ławce trenerskiej Realu Madryt oraz doprowadzenie reprezentacji Portugalii do 1/8 finału mundialu w RPA (2010). Praca w Iranie miała pokazać potencjalnym pracodawcom, że 61 - letni Queiroz potrafi zrobić coś z niczego. Ale Portugalczyk chyba się nie spodziewał, że to „nic" będzie aż tak dosłowne.
Futbol w Iranie od lat znajduje się w stanie agonii. Po pierwsze – nie ma pieniędzy. Piłkarze grają w strojach, które kurczą się po jednym praniu (zawodnicy otrzymali zakaz wymiany koszulek z przeciwnikami po mundialowych meczach, bo zapasowych strojów nie ma), zagraniczne zgrupowania pozostają marzeniem. Po drugie – kraj jest izolowany. Brakuje chętnych, by przyjeżdżać na sparingi do Teheranu. Żadna europejska drużyna nie da się na to namówić. Może byłoby o czym rozmawiać, gdyby irańska federacja zaproponowała atrakcyjne warunki finansowe, ale tego nie robi. Po trzecie – irańska liga jest słaba (Queiroz nazwał ją amatorską), grają w niej kiepsko wyszkoleni piłkarze. Gdy portugalski szkoleniowiec zorientował się, w jakich warunkach przyjdzie mu pracować, ruszył w świat. Jeśli w Iranie nie było dobrych zawodników, trzeba było ich znaleźć poza jego granicami. Poszukiwania przyniosły w miarę przyzwoity skutek. Queiroz dotarł do kilku potomków irańskich emigrantów nie mogących liczyć na występy w reprezentacjach kraju zamieszkania.
Bramkarz Daniel Davari urodził się w Giessen w Niemczech. Jego ojciec był Irańczykiem, a matka Niemką polskiego pochodzenia. Mógł zatem wybierać, ale Niemcy go nie chcieli, a w Polsce mało kto o nim słyszał. W Niemczech wychował się również Ashkan Dejagah. Jest napastnikiem Fulham, został wybrany najlepszym zawodnikiem tego klubu w minionym sezonie. Grywał w niemieckich drużynach młodzieżowych. Ale na powołanie od Joachima Loewa się nie doczekał. W Niemczech zasłynął przede wszystkim skandalem, jaki wywołał, gdy stwierdził, że „ze względów politycznych" nie zagra w meczu odbywającym się w Izraelu. Partnerem Dejagaha w ataku jest Reza Ghoochannejhad, który niegdyś miał nadzieję, że zagra na mundialu w koszulce reprezentacji Holandii.
Najdziwniejsze powołanie na mistrzostwa to Steven Beitashour. Nie chodzi nawet o to, że obrońca Vancouver Whitecups urodził się w USA. Beitashour, syn irańskiego inżyniera pracującego dla Apple, był załamany, gdy został pominięty przez Juergena Klinsmanna. Usprawiedliwiał się, że zdecydował się na grę dla Iranu, ponieważ chciałby chociaż raz zagrać na mundialu, a to być może jedyna okazja.