Polska likwiduje konsulat na Krymie

Informacje „Rz" potwierdza MSZ. „Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podpisał decyzję w sprawie likwidacji Konsulatu Generalnego RP w Sewastopolu" – poinformowało nas biuro prasowe resortu.

Wiadomości o decyzji ministra próżno jednak szukać na stronie placówki, ale jutro zostanie odwołany konsul generalny Wiesław Mazur. Z pozostałymi pracownikami (dwoma zastępcami konsula) rozwiązano już umowy o pracę.

„Ostateczny termin zakończenia likwidacji placówki został wyznaczony na 30 września br. Likwidatorem KG RP w Sewastopolu został wyznaczony p. Tomasz Kapuśniak" – czytamy w odpowiedzi, którą przysłało po naszych pytaniach ministerstwo. Placówka została ewakuowana już na początku marca. Jak tłumaczył wtedy Sikorski, powodem były „utrzymujące się niepokoje ze strony rosyjskich sił". Konsul poinformował zaś media, że placówce grożono podpaleniem. Kiedy Rosja ogłosiła przyłączenie Krymu, MSZ zawiesił działalność konsulatu. Co od tego czasu się z nim dzieje?

„Budynkiem opiekuje się administrator, tj. właściciel nieruchomości. Obiekt jest pilnowany przez pracowników jego firmy. Częściowo mienie Konsulatu Generalnego RP w Sewastopolu zostało przewiezione do konsulatu w Odessie, natomiast pozostałe składniki majątkowe znajdujące się w obiekcie są odpowiednio zabezpieczone" – zapewnia resort dyplomacji.

Zdaniem opozycji taki stan powinien być utrzymywany nadal, by pokazać, że Polska nie godzi się z rosyjską okupacją Krymu.

– Zawieszona placówka na liście polskich konsulatów na Ukrainie byłaby ważnym sygnałem politycznym – przekonuje poseł PiS Krzysztof Szczerski.

Wtóruje mu europoseł PiS Karol Karski, wykładowca prawa międzynarodowego.

– Domagamy się głośno, żeby Unia Europejska działała w sprawie Krymu, a tymczasem polski MSZ stamtąd rejteruje – przekonuje polityk.

Ministerstwo odpiera jednak te argumenty. „Zawieszenie działalności (...) można rozważać, gdy mamy do czynienia z krótkotrwałą przyczyną (np. stan klęski żywiołowej), rosyjska aneksja Krymu  niesie z sobą długofalowe skutki" – ocenia resort.

Te racje rozumie przedstawiciel SLD w komisji spraw zagranicznych Tadeusz Iwiński. – Krym de facto, choć nie de iure, należy do Federacji Rosyjskiej – zauważa polityk.

Jednak zdaniem Karskiego „nie można uznawać stanów faktycznych przed stanami prawnymi".

Zgodnie z decyzją MSZ obowiązki konsulatu w Sewastopolu przejmie placówka w ukraińskiej Odessie. Poseł PO Michał Szczerba tłumaczy, że wskazanie na inną ukraińską placówkę jest ważnym sygnałem.

– Być może nasza obecność tam mogłaby być wykorzystana przez rosyjską propagandę za formę autoryzacji inkorporacji Krymu – przekonuje.

– Nie rozumiem tej decyzji – przyznaje Michał Jaros, inny polityk PO zaangażowany w sprawy Ukrainy. Zapowiada, że skieruje do MSZ interpelację z pytaniami w tej sprawie. – Wtedy będę mógł ocenić, czy decyzja była słuszna – przekonuje.

Podzieleni są też eksperci od spraw międzynarodowych.  Zdaniem prof. Tadeusza Jasudowicza konsulat to nie ambasada i może istnieć na terenie okupowanym. – Ta placówka mogłaby zajmować bardzo pryncypialne stanowiska w stosunku do tego, co tam się teraz dzieje – przekonuje.

– Pozostawienie konsulatu w celach geopolitycznych byłoby śmieszne. Nie jesteśmy mocarstwem – ripostuje dr Karol Kostrzębski. – Konsulat jest po to, żeby obsługiwać obywateli. Od kiedy Krym jest turystyczną pustynią, jego utrzymywanie jest bezcelowe – dodaje.

To nie pierwsze kontrowersje wokół krymskiego konsulatu. W marcu opozycja krytykowała w Sejmie ewakuację placówki. Zarzuty w imieniu MSZ odpierała wtedy wiceminister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, od wczoraj nowa ambasador Polski w Rosji.