Przypominamy tekst Jana Bończy-Szabłowskiego z marca 2000 r.
Była jedną z nielicznych dziś aktorek, które traktują swój zawód jako posłannictwo, niekiedy wręcz misję. — Nabożny stosunek do aktorstwa został mi wpojony od początku. – mówiła przed laty w wywiadzie dla „Rz". — Krakowska szkoła teatralna, do której zdałam w 1945 roku, mieściła się naprzeciwko Teatru im. Słowackiego. Dyrektorem szkoły i teatru był Juliusz Osterwa. Natchnął nas wszystkich taką atencją do sceny, że gdy wchodziliśmy do gmachu teatru, przechodziły nas ciarki i aż chciało się przyklęknąć. Dla mnie było to tym większe przeżycie, że przed egzaminem do szkoły aktorskiej nigdy nie byłam w zawodowym teatrze. Sława Kwaśniewska od dzieciństwa była utalentowana artystycznie. Stwórca obdarzył ją pięknym głosem, świetnie tańczyła. Myśl o studiach dramatycznych podsunął jej jeden z aktorów Teatru im. Słowackiego, który oglądał spektakl szkolny z jej udziałem w Domu Żołnierza w Krakowie. Tam młodziutka Stanisława (bo takie imię nadali jej rodzice) Kwaśniewska grała personifikację Sławy.
Po ukończeniu krakowskiej PWST w 1948 roku zaangażowała się do teatru w Częstochowie. Później był Sosnowiec, Zielona Góra, Wrocław i Warszawa. W 1963 roku przyjechała do Poznania, aby związać się z tym miastem na stałe. Najpierw był Teatr Polski, gdzie widzowie mogli zobaczyć ją w znakomitych kreacjach: jako Elwirę w „Don Juanie" Moliera, Królową w „Hamlecie" Szekspira, Eleonorę w „Tangu" Mrożka, Simonę w „Marat/Sade" Weissa czy Matkę w „Niespodziance" Rostworowskiego. Za te role ceniła ją nie tylko publiczność, ale i krytycy.
Kiedy w 1973 roku Izabella Cywińska obejmowała dyrekcję poznańskiego Teatru Nowego, kompletowanie zespołu rozpoczęła od pani Sławy. Bo ona, jak wspominała Cywińska, była kwintesencją teatru, jego tradycją. Jej obecność porządkowała cały zespół, uczyła go szacunku do aktorstwa.
Zagrała wówczas wiele ról, którym nadała przejmujący rys psychologiczny. Były wśród nich: Eurydyka w „Antygonie" Sofoklesa, Kwasznia w „Na dnie" oraz Kaleria w „Letnikach" Gorkiego, Matka Piotra w „A jak królem, a jak katem będziesz" Nowaka, Helena w „Oskarżonym Czerwcu Pięćdziesiąt sześć", Matka w „Balladynie" Słowackiego. Budziła strach jako Klara w „Wizycie starszej pani" Dürrenmatta i uśmiech jako Lulu w „Skizie" Zapolskiej, jako Tola w „Narzeczonym Beaty" Rudnickiego czy Pani Orgonowa w „Damach i huzarach" Fredry.