Kuisz: Opozycję trzeba krytykować, by nie umarła

Obywatele mają obowiązek zachować zdrowy dystans wobec partii.

Aktualizacja: 27.06.2017 21:05 Publikacja: 27.06.2017 19:42

"Poparcie dla PO i Nowoczesnej jest niemal identyczne z tym w czasie wyborów parlamentarnych w roku

"Poparcie dla PO i Nowoczesnej jest niemal identyczne z tym w czasie wyborów parlamentarnych w roku 2015"

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Nałogowe badanie poparcia dla partii politycznych przyzwyczailiśmy się zbywać wzruszeniem ramion. A jednak sondaż IPSOS dla OKO.press z ubiegłego tygodnia okazał się nie jednym kubłem wody dla opozycji, ale dwoma.

Pierwszy: PO i Nowoczesna odnotowują spadki. Nie pomogły zwroty w narracjach politycznych ani kolejne „nowe otwarcia". Co najwyżej partia Grzegorza Schetyny przechwyciła część poparcia Nowoczesnej. Tuż przed kongresem Prawa i Sprawiedliwości okazuje się, że partia rządząca ponownie wygrałaby wybory, i to z wysokim poparciem 41 proc.

Drugi: układanki koalicyjne przynoszą jeszcze gorsze wiadomości dla przeciwników obecnego gabinetu. PiS wraz z Kukiz'15 mógłby sięgnąć pułapu aż 53 proc. Marzenia Jarosława Kaczyńskiego o większości konstytucyjnej wydają się niebezpiecznie przybliżać. Tymczasem PO i Nowoczesna, nawet w koalicji z PSL, nie są w stanie zdobyć takiego poparcia, jakie PiS ma samodzielnie.

Niebawem upłyną dwa lata od spektakularnego zwycięstwa partii Jarosława Kaczyńskiego. Nadzieje na „naturalne zużywanie się" PiS i rosnącą jego kosztem opozycję okazują się płonne. Rodzi się pytanie, jakie wnioski z tego stanu mają wysnuwać osoby, które na PiS nie głosowały i takiego zamiaru nie mają.

Polityka buksowania

Opozycja nie idzie po władzę. Blisko rok temu napisałem na łamach „Rzeczy o polityce" (16 sierpnia 2016 r.), że dotychczasowa strategia i taktyka opozycji nie przynosi rezultatów. Nie wyciągnięto wówczas żadnych wniosków ze zmiany języka polskiej polityki (koniec naiwnego mitu Zachodu i postkomunistycznego „wracania do Europy"). Nie przemyślano skutków „kradzieży" lewicowej agendy przez PiS (już nie tylko 500+, ale także inne formy polityki prorodzinnej, jak na przykład Mieszkanie+). Przeestetyzowany sposób opisywania wroga („brzydki PiS" – „piękna opozycja") najwyraźniej nie pociągnął większości wyborców. Podczepianie się zaś pod chrześcijańskie wartości (np. w sprawie uchodźców) widocznie nie wyglądało wiarygodnie, szczególnie gdy wypowiadały te słowa osoby, których polityczna agenda na co dzień jest od religii odległa.

Minął kolejny rok, a polityka buksowania trwa. Poparcie dla PO i Nowoczesnej jest niemal identyczne z tym w czasie wyborów parlamentarnych w roku 2015 (odpowiednio 24 proc. i 7,6 proc.). Jednak mimo iż potężny sondażowo PiS podporządkowuje partyjnej logice kolejne segmenty państwa i lekceważy reguły praworządności, wiele osób przekonuje wciąż, że opozycji krytykować... po prostu nie wypada. Osoby, które w imię myślenia o przyszłości odleglejszej niż dzień jutrzejszy przekonują, że jest inaczej, przykleja się łatki „symetrystów".

Symetryzm?

Niejedna osoba „dla dobra sprawy" coraz mocniej zamyka oczy na słabości partii opozycyjnych. Nie można lekceważyć faktu, że od miesięcy opozycja źle dobiera środki do zamierzonych celów. Wyjątkowo chybionymi pomysłami okazały się sejmowy protest w zimie, chowanie niemal całej opozycji pod parasolem KOD. Przykłady można mnożyć.

Właśnie dlatego, że PiS pozwala sobie na o wiele więcej niż wszystkie wcześniejsze rządy III RP razem wzięte, ożywczy ferment po stronie opozycyjnej jest po prostu konieczny. Krytyka opozycji nie wynika z przekonania, że „wart Pac pałaca", ale z przywiązania do wartości demokratycznych w działaniu oraz podsuwania pomysłów na zmiany programowe i kadrowe.

Czas zatem skończyć z opowieścią o opozycji totalnej. Wszelkie objawy antypluralizmu cieszą wyłącznie PiS. Partia Kaczyńskiego na zimno wówczas może snuć bipolarne wizje polityczne.

Podział na czarne i białe, jakkolwiek nie byłby kuszący także dla opozycji, akurat jej nic nie przynosi w sondażach. Przeciwnie, należy poszukiwać różnych ofert alternatywnych wobec narracji rządowej. Z wieloma scenariuszami na Polskę PiS-owi będzie trudniej sobie poradzić. Być może któryś z pomysłów w końcu pozwoliłby na wyjście z „reaktywności" wobec narracji rządu.

Plany w szufladach

W przededniu kongresu PiS opozycja już powinna przygotowywać plan działania na najbliższe dwa lata. Odzyskiwanie władzy od przeciwnika, który cieszy się tak wysokim poparciem, oznacza bardzo długi marsz. Tymczasem po stronie PO i Nowoczesnej zbyt wiele inicjatyw sprawia wrażenie przypadkowych, jakby nie uczono się na błędach. Zawodzi mocno strona „thinktankowa". Na przykład zdumiewa, że do dziś partia Schetyny nie wypracowała wiarygodnego uzasadnienia dla własnego stanowiska w sprawie uchodźców.

Dalej, kampanie wyborcze w III RP przygotowuje się w ostatniej chwili. Jeśli ktoś na serio chciałby rządzić w 2019 roku, powinien zacząć od zmiany złych nawyków. W międzyczasie opozycja powinna wzmocnić się kadrowo. Liderzy partyjni muszą postawić na „oddolny", ożywczy ferment. Po dwóch latach, ani samorzutnej presji, ani charyzmatycznych kandydatów do ewentualnej zmiany na kluczowych stanowiskach po stronie partii opozycyjnych, po prostu nie widać. To także pouczające.

W efekcie PO jest niesłychanie podatna na zarzuty związane z ośmioma latami poprzednich rządów. Nowoczesną zaś boleśnie ugodził jeden skandal. W głównym szeregu polityków wyczuwa się zmęczenie i dezorientację. Ruchy kadrowe mogłyby tę politykę znacząco utrudnić.

Trudno zrozumieć, dlaczego politycy opozycji tak słabo chwalą się osiągnięciami swoich samorządowców na poziomie krajowym. W wielu miastach prowadzona jest przecież lokalna polityka rodzinna, która nie ma nic wspólnego z PiS. Pomysły na nową politykę nieustannie podsuwa rzeczywistość.

Polskie problemy

Politycy opozycji, jeśli są demokratami, nie mogą oczekiwać od swoich zwolenników ślepej lojalności. Obywatele mają prawo, wręcz obowiązek, zachowywać zdrowy dystans wobec międzypartyjnych sporów.

W polskich warunkach widać zresztą, iż ten problem powraca jak bumerang. W II RP Stanisław Thugutt, działacz ruchu ludowego, ostrzegał rodaków przed „partyjnictwem", tj. przerostem przywiązania, jakie normalnie każdy człowiek powinien odczuwać w stosunku do stowarzyszenia, którego jest członkiem.

„Partia nie może nikomu zasłaniać nikomu narodu i państwa. Wzgląd na dobro partii nie uprawnia nikogo do czynów niemoralnych, świństw bowiem nie należy z reguły robić nie tylko dla partii, ale nawet w imię miłości Ojczyzny" – pisał w 1927 roku.

Słowa te, jak się wydaje, wypadałoby skierować dziś nie tylko do opozycji.

Autor jest publicystą „Kultury Liberalnej", wykładowcą WPiA UW. Współkierownik projektu polskiego w St. Antony's College, University of Oxford.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!