Jędrzej Bielecki: Na rozdrożu. Jakie partnerstwo z Niemcami

Dla PiS polityka zagraniczna jest pochodną rozgrywki w kraju.

Aktualizacja: 06.09.2017 18:34 Publikacja: 05.09.2017 18:58

Msza św. w Krzyżowej w listopadzie 1989 r. zapoczątkowała polsko-niemieckie pojednanie. Na jak długo

Msza św. w Krzyżowej w listopadzie 1989 r. zapoczątkowała polsko-niemieckie pojednanie. Na jak długo?

Foto: PAP

Trzy tygodnie temu Jarosław Kaczyński w nocnym wywiadzie dla Radia Maryja wspomniał, że Polska powinna domagać się od Niemiec reparacji za szkody wyrządzone w czasie II wojny światowej. To, co wydawało się tylko próbą odwrócenia na chwilę uwagi opinii publicznej od podziału w obozie PiS po podwójnym wecie prezydenta Dudy, szybko przeradza się w fundamentalny problem w stosunkach z zachodnim sąsiadem. W rządzie Beaty Szydło trwa licytacja, jak wiele powinniśmy się domagać od Berlina. W poniedziałek Witold Waszczykowski dał do zrozumienia, że Polska może bardzo szybko oficjalnie wystąpić do Berlina o odszkodowania.

– Dajcie nam szansę jeszcze przez kilka tygodni albo kilka miesięcy, żeby właściwie się przygotować. Po zabiciu sześciu milionów Polaków, po takich stratach jak zniszczenie tylko Warszawy w 80 procentach to chyba jest obowiązek, żeby zadośćuczynić – oświadczył szef MSZ.

Formalne postawienie kwestii odszkodowań na agendzie polsko-niemieckich stosunków dyplomatycznych byłoby dla Berlina czerwoną linią, po przekroczeniu której relacje między oboma krajami uległyby radykalnemu pogorszeniu.

Już teraz szkody są poważne. Znak pokoju, który w trakcie mszy w Krzyżowej 12 listopada 1989 r. przekazali sobie premier Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Helmut Kohl, zapoczątkował niezwykły proces budowy wspólnoty interesów. Dzięki niemu Polska weszła do Unii Europejskiej, zniesiono kontrole na Odrze i Nysie. Nawet tak delikatne kwestie, jak swoboda pracy dla Polaków w i zakup przez Niemców ziemi w Polsce, przestały być problemem. Zanim nie wybuchł kryzys na Majdanie w 2013 r. w Niemczech uznano, że to Polska powinna kształtować europejską politykę wobec Ukrainy. Wartość handlu między oboma krajami przekroczyła w ubiegłym roku 100 mld euro.

Nie chodzi o pieniądze

Do stracenia było tak wiele, że po zwycięskich dla PiS wyborach w 2015 r. Niemcy, w przeciwieństwie do innych krajów „starej Unii", przyjęły wyrozumiałą postawę wobec polskich władz. Dzięki temu, mimo konfliktów z Brukselą, nasz kraj nie poniósł strat w stosunkach ze Wspólnotą.

Każdy dzień narastania sporu o reparacje pokazuje jednak, że dla ekipy, która dziś rządzi w Warszawie, stosunki z zachodnim sąsiadem są tylko narzędziem, które można wykorzystać na potrzeby wewnętrzne. W tej logice opłaca się popsuć relacje z najbardziej wpływowym krajem Unii, jeśli przełoży się to na wzrost poparcia dla PiS o kilka punktów procentowych. Interesy partii biorą górę nad racją stanu. A polityka zagraniczna jest pochodną rozgrywki w kraju.

Jest bowiem zupełnie jasne, że nie chodzi tu o uzyskanie od Niemiec jakichkolwiek rekompensat za wojenne krzywdy. Każdy, kto choć pobieżnie rozumie, na czym polegają stosunki międzynarodowe, musi zdawać sobie sprawę, że gdyby taki był cel Kaczyńskiego, podjąłby sprawę zupełnie inaczej. W drodze nieformalnych negocjacji, bez prowokowania partnera, być może udałoby się powołać fundację na rzecz odzyskania zagrabionych Polsce dzieł sztuki, zbudować w Berlinie muzeum pokazujące ogrom zniszczeń dokonanych przez Niemców w latach okupacji lub w inny sposób wyjść naprzeciw wciąż żywemu poczuciu krzywdy w polskim społeczeństwie. Ale sposób, w jaki rozpoczęto w Polsce debatę na temat rekompensat, właściwie wyklucza podjęcie przez Niemcy negocjacji w tej sprawie.

Skutki degradacji stosunków z Berlinem pojawią się szybciej, niż sądzimy. Polska ma przecież bardzo wiele otwartych frontów w Unii, a sojuszników – bardzo niewielu. Chyba najboleśniejsza w skutkach byłaby gwałtowna zmiana niemieckiej polityki w sprawie uchodźców. To obszar, któremu poświęcono aż połowę przedwyborczej debaty Angeli Merkel z Martinem Schulzem w minioną niedzielę.

Gdy kandydat SPD zasugerował, że trzeba uzależnić wypłatę funduszy strukturalnych od przyjęcia przez kraje Europy Środkowej azylantów, kanclerz tego nie poparła, ale też nie odrzuciła. To karta, którą w każdej chwili może zagrać Berlin. Podobnie, jak włączenie do reformy konwencji dublińskiej regulującej politykę azylową Unii, stałego mechanizmu podziału uchodźców. Podobne rozwiązania byłyby dla Polski nie do zaakceptowania, przez co nasz kraj na trwałe, a przynajmniej na bardzo długo, zostałby zepchnięty na margines Wspólnoty. Tym bardziej że z Francją, potencjalnym sojusznikiem w obu tych kwestiach, relacje już mamy zamrożone.

Bardzo też wiele zależy od reakcji Berlina na projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS, które prezydent Duda ma przedstawić w najbliższym czasie. Bez tonującego wpływu Niemiec, Komisja Europejska może szybko zareagować wnioskiem do Rady UE o uruchomienia art. 7 traktatu. Co prawda jest raczej wykluczone, że Polska zostałaby pozbawiona prawa głosu w Unii, ale już uznanie, że nasz kraj trwale narusza zasady państwa prawa, de facto pozbawiłoby Warszawę możliwości wpływania na to, co się dzieje w Brukseli. Niewiele lepiej może się dla nas skończyć spór o Trybunał Konstytucyjny czy wycinkę Puszczy Białowieskiej. A opuszczona przez kluczowych sojuszników z Europy Środkowej Polska ma coraz mniejszy wpływ na kształt reformy dyrektywy o pracownikach delegowanych, co może już za parę tygodni przesądzić o losie wielu tysięcy naszych firm. Na razie mówi się w Niemczech o znalezieniu „równowagi" między „swobodą świadczenia usług i zabezpieczeniami socjalnymi". Pytanie, jak długo.

Będzie gorzej?

Stosunki polityczne między Polską i Niemcami od dziesięcioleci nie były więc tak złe, ale wciąż krzepko zdają się trzymać pozostałe dwa filary, na których opiera się bliska współpraca przez Odrę: gospodarka i społeczeństwo obywatelskie. Ale i to może się szybko zmienić. Jeśli wielki biznes dojdzie do wniosku, że Polska na trwałe weszła na kolizyjny kurs z Unią, zacznie się wycofywać z naszego kraju. Dane o inwestycjach za II kwartał tego roku nie napawają optymizmem. Zaś nachalna antyniemiecka propaganda też może nie pozostać bez wpływu na nastawienie polskiego społeczeństwa, podobnie jak to się stało z uchodźcami.

Polska jest jednak jeszcze na rozdrożu: nie weszła definitywnie na drogę otwartego sporu z Niemcami. Może jeszcze wciąż dokonać innego wyboru. 30 sierpnia Merkel ostro skrytykowała nasz kraj z powodu łamania zasad państwa prawa, ale w debacie z Schulzem kilka dni później tego już nie powtórzyła. Wierzy, że w stosunkach z Polską można jeszcze uniknąć katastrofy?

Szczególną rolę mogą odegrać prezydenci obu krajów. Frank-Walter Steinmeier w czasie wizyty w Warszawie 19 maja mówił, że „Polska należy do rdzenia Europy", Andrzej Duda oświadczył, że chce być „gwarantem" utrzymania dobrych relacji z zachodnim sąsiadem. Teraz w Pałacu Prezydenckim wspomina się o „zadośćuczynieniu" za wojenne krzywdy, co jest szerszym, bardziej kompromisowym terminem niż „reparacje". Zaś prezydencki minister ds. zagranicznych Krzysztof Szczerski regularnie uczestniczy w konsultacjach politycznych w Berlinie. Miejmy nadzieję, że są to wszystko sygnały, które świadczą o tym, że obaj prezydenci zdali sobie sprawę, jak wielka ciąży dziś na nich odpowiedzialność.

Trzy tygodnie temu Jarosław Kaczyński w nocnym wywiadzie dla Radia Maryja wspomniał, że Polska powinna domagać się od Niemiec reparacji za szkody wyrządzone w czasie II wojny światowej. To, co wydawało się tylko próbą odwrócenia na chwilę uwagi opinii publicznej od podziału w obozie PiS po podwójnym wecie prezydenta Dudy, szybko przeradza się w fundamentalny problem w stosunkach z zachodnim sąsiadem. W rządzie Beaty Szydło trwa licytacja, jak wiele powinniśmy się domagać od Berlina. W poniedziałek Witold Waszczykowski dał do zrozumienia, że Polska może bardzo szybko oficjalnie wystąpić do Berlina o odszkodowania.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!