Nie chcę wchodzić w detale architektoniczne. Bardziej patrzę na ten pomnik w wymiarze symbolicznym. To jest nie nie tylko architektura, nie tylko cegły, nie tylko marmur, ale to jest symbol, który stanął w przestrzeni publicznej. To jest wymiar, który powinniśmy również politycznie w pierwszej mierze oceniać. Uważam, że to stworzy pewien problem na pl. Piłsudskiego, który powoli zamienia się w plac zabudowywany pewnego rodzaju miejscami symbolicznymi. Być może będziemy mieli do czynienia z nadmiarem takich miejsc symbolicznych. Widziałem tyle placów i tyle miejsc, które były poprzetykane nadmiarem, że Polska pod tym względem może nie będzie wyjątkiem. To jest pomnik szczególny, to pomnik na miarę polskich kłótni. On nie powinien powstać w takiej atmosferze, ale powinien powstać znacznie wcześniej.
Jak pan ocenia wczorajsze przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego? Zastanawiał się pan nad kim prezes Kaczyński "zwyciężył"?
Zadawałem sobie to pytanie, jak definiować to zwycięstwo. Czy 8 lat po katastrofie smoleńskiej ogłoszenie zwycięstwa zamyka okres żałoby. Doszło do mocnego rozdrapania politycznego tej katastrofy, stawiania różnych tez wokół przyczyn jej powstania, ale też bardzo dużego spolityzowanie obchodów rocznic katastrofy smoleńskiej. Miesięcznice stały się elementem działania partyjnego i doprowadziło do tego, że część osób zaczęła patrzeć na tragedię smoleńską w sposób niezwykle ambiwalentny. Są osoby, które chcą uczcić ofiary, są pamiętać o tym, ale są również osoby, które mają tego po prostu powyżej uszu. Myślę, że Jarosław Kaczyński jeżdżąc po Polsce wyczuł, że to jest moment, w którym trzeba tę kotwicę smoleńską w jakimś stopniu wyciągnąć i zamknąć symbolicznie ten etap.
Można odnieść wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość nie tylko zamyka pewien etap, ale nie stosuje również żadnych akcentów politycznych. Były takie podczas poprzednich rocznic. Z czego to wynika?
Myślę, że to jest ważny moment, niekoniecznie uzależniony od tego, że PiS znalazł się w bardzo dużym kryzysie. Ważny moment dlatego, że PiS w ten sposób symbolicznie zamknął etap ośmiu lat domagania się pomnika smoleńskiego i w tym kontekście ten pomnik rzeczywiście jest zwycięstwem. On powstał i wokół niego można budować atmosferę sukcesu, na który czekało bardzo wiele osób. Mówiłem, że pomnik powinien powstać i dostawałem za to cięgi od swojej własnej partii, ale uważałem, rozpoznając emocje społeczne, że to była taka rzecz, która była potrzebna i szkoda, że nie stała się wcześniej. PiS przesunie swoją politykę na trochę inne akcenty. Nie na mówienie tylko o tym, że Smoleńsk był niedopilnowany, że doszło do olbrzymich nieprawidłowości, może zamachu. Nie na budowaniu emocji tutaj, ale budowaniu tej drugiej emocji, z którą wszedł do polityki, czyli sprawne państwo, afery, wyjaśnianie tego wszystkiego. Oczywiście tutaj nie ma tej wiarygodności, ale to jest bardzo znamienne, że ta kotwica polityki PiS-u została zamknięta. Myślę, że to będzie miało bardzo duże znaczenie.
Druga kwestia jest taka, że ja to interpretuję to jako rękę wyciągniętą do zgody, jeżeli chodzi o kwestię smoleńską w całej polityce. Ten pomnik jest przykładem niedojrzałości polskiej klasy politycznej. Polskie państwo nie dało rady. Rozczarowano wielu obywateli. Po pierwsze ten samolot spadł, co nie powinno się wydarzyć. Tupolewizm, te wszystkie procedury i to wszystko, co wydarzyło się wokół katastrofy pokazało, że państwo mamy źle zarządzane. Rząd Tuska to zawalił, pomnik nie powstał odpowiednio szybko. Nie wierze, że miesięcznice to było tylko paliwo polityczne. To były żywe emocje społeczne.