W poniedziałek miłośnicy pana Sułka, Elizy i gajowego Maruchy będą mieli okazję usłyszeć ich na żywo. Nowy program opracowany na podstawie znanych już historii zobaczymy w Centrum Kultury Łowicka. Potem aktorzy Marta Lipińska, Krzysztof Kowalewski i Adam Ferency wyruszą z nim w Polskę.
Radiowy serial „Kocham pana, panie Sułku”, który przyniósł Jackowi Janczarskiemu wielką popularność, był realizacją prostego zamówienia, jakie złożył mu w radiu Jerzy Markuszewski. Poprosił Janczarskiego, by napisał zabawny „dialog na chłopa i babę”. I tak przed 35 laty narodziła się opowieść o pani Elizie Wymęga-Zarawiejskiej. To niemłoda już niewiasta, która zakochała się miłością pierwszą i prawdziwą w nieokrzesanym i gburowatym człowieku nazwiskiem Sułek. Do tego nie zważając na opinię własnej rodziny, nieprzyjemności i szykany, postanowiła spędzić z nim całe życie i mieszkać w walącym się chlewie tajemniczego gajowego Maruchy.
– To, że Elizę gra Marta Lipińska i ja było czystym zbiegiem okoliczności – mówił Krzysztof Kowalewski, odtwórca postaci pana Sułka. – Jacek Janczarski pisał pierwsze opowieści o swych bohaterach dla bliżej nieokreślonych aktorów. Potem starał się dostosować ich do naszych osobowości.
Z początku nadał bohaterom dość nieśmiałe rysy, potem systematycznie stawały się one coraz bardziej określone.
– Od początku bohaterowie bardzo nam się podobali i tak jest do dziś – dodawał Kowalewski. – Obie postacie zarysowane są tak grubą kreską, że nie podejrzewam, by mimo swej popularności pan Sułek stał się idolem. Nie sądzę więc, że uległość, skrajna naiwność granicząca z idiotyzmem pani Elizy i brutalność, chamstwo, a niekiedy wręcz debilizm Sułka mogłyby być dla kogoś wzorcem. Jeśliby tak się stało, to byłaby to wina czasów, a nie autora.