Zjawiska te potwierdzają wyniki badań realizowanych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niemal 37 proc. z ponad 1000 ankietowanych pracodawców miało w ostatnich dwóch latach kłopoty z rekrutacją pracowników.
Najgorzej było w sektorze usług i handlu, gdzie z takimi trudnościami zetknęło się 46 proc. pracodawców. Lepiej jest w sektorze publicznym. Tam kłopoty ze znalezieniem rąk do pracy miało 32 proc. pracodawców, a w przemyśle i budownictwie – 30 proc.
– Bardzo trudno znaleźć dobrego fachowca – przyznaje Beata Jastrzębska, właścicielka salonu fryzjerskiego Bello z Gdyni. – Udało mi się zatrudnić dobrą fryzjerkę tylko dlatego, że zmieniła miejsce zamieszkania i do mnie było jej bliżej.
Sieć sklepów Marcpol skarży się na podobne kłopoty. – Mamy [link=http://kariera.pl]wolne etaty[/link]. Informujemy urząd pracy o zapotrzebowaniu, ale osoby, które przychodzą do nas z urzędu, nie chcą podjąć pracy – dowiadujemy się w biurze rekrutacji.
Ale kłopoty mają też firmy szukające niewykwalifikowanej kadry. – Ostatnie dwa lata były trudne. Mieliśmy kłopoty zwłaszcza ze znalezieniem chętnych do pracy fizycznej. Osoby umawiały się na spotkanie, po czym nie przychodziły. Albo ktoś popracował osiem godzin i oświadczał, że nie jest to zajęcie dla niego – opowiada Janusz Gawlina, prezes krakowskiej firmy Inpol-Krak zajmującej się usługami związanymi z handlem stalą.