Prawyborcze starcie partyjnych kolegów

Komorowski i Sikorski chcą ograniczyć prawa prezydenta i odchudzić jego kancelarię

Publikacja: 22.03.2010 02:52

Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski o wiele częściej zgadzali się ze sobą, niż różnili w pogląd

Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski o wiele częściej zgadzali się ze sobą, niż różnili w poglądach. Na zdjęciu z prowadzącymi debatę: posłanką Joanną Muchą i wiceszefem Klubu PO Sławomirem Nowakiem

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Zamiast dziennikarzy – partyjni konferansjerzy: Joanna Mucha i Sławomir Nowak. Pytania – tylko wcześniej wybrane przez Klub Platformy. W kuluarach żona szefa MSZ Anne Applebaum. Obok niej m.in. szef Klubu PO Grzegorz Schetyna i rzecznik rządu Paweł Graś.

Tak wczoraj o 13 w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęła się godzinna debata polityków PO, którzy rywalizują, by zostać oficjalnym kandydatem partii w wyborach prezydenckich. Wynik prawyborów partia ogłosi 27 marca. Jej członkowie mogą oddać głos, przesyłając do 25 marca e-mail do centrali PO. W podjęciu decyzji miało im pomóc starcie kandydatów.

Do przygotowania debaty PO wynajęła prywatną firmę producencką ATM – wynika z nieoficjalnych informacji. To ona udostępniała sygnał transmisyjny telewizjom.

Słowne potyczki między Bronisławem Komorowskim a Radosławem Sikorskim podzielone były na trzy rundy. Pierwsza dotyczyła polityki zagranicznej, druga – spraw bieżących, trzecia – wizji prezydentury. W tematyce zagranicznej kandydaci odpowiadali na trzy pytania, w pozostałych na dwa.

Najpierw jednak mieli czas na swobodną wypowiedź. Wygłaszając ją, obaj często zaglądali do kartek.

– Mamy dziś nową Polskę. Chciałbym pokazać światu to, co już osiągnęliśmy, i to, co jeszcze razem zbudujemy – zachęcał Sikorski.

– Polacy potrzebują prezydentury, która łączy, a nie dzieli – dowodził Komorowski.

Pierwsze pytanie dotyczyło współpracy prezydenta z rządem. Politycy odpowiadali, jak sobie wyobrażają kohabitację i kto będzie reprezentował Polskę za granicą, jeśli któryś z nich zostanie prezydentem.

– Nigdy nie będę walczył o krzesło w Brukseli – zapewniał Komorowski. Choć przyznał, że to, kto pojedzie na unijny szczyt, chciałby uzgadniać z rządem.

Sikorski zapowiedział, że jako prezydent chciałby uczestniczyć w szczytach NATO i ONZ.

Obaj opowiedzieli się za uszczupleniem obsady Kancelarii Prezydenta, jednocześnie krytykując urząd Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem Sikorskiego obecnie Kancelaria jest „rozdęta”, bo pracuje w niej „kilkuset urzędników”. Z kolei Komorowski zastanawiał sie, po co prezydentowi tyle ośrodków wypoczynkowych.

Ale nie obyło się też bez wzajemnych uszczypliwości. – Szefem mojej Kancelarii na pewno nie będzie Janusz Palikot – tak Sikorski podkreślał bliskie związki kontrowersyjnego posła z rywalem.

Marszałek Sejmu nie pozostał mu dłużny. Wytknął szefowi MSZ znajomość z byłym liderem LPR Romanem Giertychem.

– Prezydent powinien pojechać do Brukseli i potrafić nawiązać kontakt z nowym przewodniczącym Rady Europejskiej – mówił Sikorski, sugerując, że rywal nie najlepiej poradzi sobie na europejskich salonach.

Komorowski ripostował: – Z szefem RE mam kontakt znakomity, także na gruncie towarzyskim.

Padły też pytania o bezpieczeństwo państwa. Obaj politycy zapewniali, że nie zgodziliby się na obcięcie pieniędzy z budżetu państwa na obronność.

Zgodni byli też w sprawie ograniczenia kompetencji prezydenta. PO chce to uzyskać nowelizacją konstytucji.

– Weto jest za silne, prezydent powinien pozwolić rządzić rządom – argumentował Sikorski. Komorowski aluzyjnie do obecnego prezydenta przestrzegał przed ryzykiem, jakie niesie stosowanie weta „w sposób nieuzasadniony, szkodliwy dla Polski”.

Pytani o stosunek do kary śmierci i aborcji obaj kandydaci zgodnie opowiedzieli się za utrzymaniem obecnych przepisów.

Sikorski nie uniknął wpadki. – Jeden z naszych królów, bodajże Władysław IV, powiedział: „nie jestem królem sumień waszych”, więc uważam, że są to sprawy, w których partyjni liderzy nie powinni narzucać dyscypliny – powiedział.

Słowa te wygłosił król, ale Zygmunt August.

[ramka]Opinia

[b]prof. Wojciech Cwalina, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej:[/b]

Ta debata ma się nijak do standardowych debat, które w kampanii w Polsce już oglądaliśmy. Kandydaci zgadzali się niemal we wszystkim.

Usłyszeliśmy ogólnikowo wyrażone wizje tego, jak prezydentura w przypadku każdego z polityków ma wyglądać. I wynika z nich, że ma wyglądać niemal tak samo. Punktem odniesienia jest dla nich obecna prezydentura, a oni mówią, że chcą realizować program PO.

Tak postawione pytania nie dawały możliwości wykazania różnic między politykami w ich poglądach i wizjach. Więcej dla widzów wynikałoby z odpowiedzi na pytania, np. jak będą się zachowywali jako ewentualni prezydenci, jeśli najbliższe wybory parlamentarne wygra PiS. Czy nadal będą chcieli ograniczać kompetencje prezydenckie, np. prawo weta?

Z kolei w materiale przedstawiającym kandydatów w części dotyczącej Radosława Sikorskiego bardzo sprytnie wyczyszczono przeszłość szefa MSZ. Powiedziano, że był ministrem w wielu rządach, ale nie powiedziano w jakich.

Więcej szczegółów, co nie znaczy, że konkretów, było w wypowiedziach Sikorskiego. Natomiast dużo swobodniej zaprezentował się Komorowski. Ale ta debata nie zmieni zasadniczo decyzji członków Platformy.

[i]not. dok[/i][/ramka]

[ramka]Opinia

[b]prof. Piotr Pawełczyk, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu:[/b]

To, co widzieliśmy, to rywalizacja pozorna. Debata kandydatów Platformy w niewielkim stopniu przypominała prawdziwą debatę wyborczą. Stopień konkurencyjności, który pojawiał się podczas wypowiedzi, był bardzo niski. Padło kilka uszczypliwości ze strony Bronisława Komorowskiego, co o tyle zaskakuje, że wcześniej występowały one raczej w wypowiedziach Radosława Sikorskiego.

Komorowski miał problem z zachowaniem skromności, kilkakrotnie przypisywał sobie zasługi, a to w modernizacji armii, a to w pracy nad projektem zmiany ustawy o kompetencjach głowy państwa. Takie podkreślanie „to ja zrobiłem”, „to mojaustawa”, było niezbyt eleganckie.

Nie wierzę, aby ta debata przesądziła o decyzji działaczy PO, którzy jeszcze nie oddali głosu w prawyborach. Jej przebieg był raczej remisowy (może taki właśnie miał być). Słyszałem opinie komentatorów, że Sikorski odrobinę lepiej wypadł, ale uważam, że Komorowski zaprezentował się lepiej, niż można było się tego spodziewać, bowiem wystąpienia publiczne nie są jego mocną stroną. PO nie mogła pozwolić sobie na stworzenie wielkiej przepaści między zwolennikami Komorowskiego i Sikorskiego. Prawybory w USA przebiegają jednak inaczej, tam toczy się bardziej realna rywalizacja.

[i]—not. dok[/i][/ramka]

[ramka]Opinia

[b]Eryk Mistewicz, konsultant polityczny[/b]

Podczas debaty więcej błędów popełnił Bronisław Komorowski. Po pierwsze, nie poprosił członków PO o głosy. Tak jakby było naturalne, że lokalni baronowie mu te głosy przyniosą, a on sam jako arystokrata nie musi prosić. To arogancja. Po drugie, opowiadając się za silną prezydenturą, poszedł na zderzenie czołowe z premierem Tuskiem, dążącym przecież do systemu kanclerskiego. Zapachniało zapowiedzią przyszłych konfliktów.

Po trzecie, pomysł segregacji ludzi ze względu na wiek, majętność, stan zdrowia, klasę społeczną w kwestii in vitro. Kiks, który nie przystoi marszałkowi Sejmu. Błąd Radosława Sikorskiego, który pomylił królów, jest przy tym ledwie potknięciem. Wykorzystał swój czas. Precyzyjnie skierował przekaz. Pokazał, że decyzja zależy od wszystkich członków PO. Poprosił o głos. Dążąc do tej debaty, aktywizował moc marzeń. W debacie, ale i tuż po niej, nie okazał nerwowości. Przypominał zajączka z reklamy baterii, który biegnie dalej, gdy inni odpadają. Debata przypominała jednak bardziej prawybory samorządowe we włoskiej Perugii, które niedawno obserwowałem, niż te z kampanii prezydenckich w USA. Raczej kolejny program publicystyczny niż dobry, trzymający w napięciu show.

[i]—not. anie[/i][/ramka]

Zamiast dziennikarzy – partyjni konferansjerzy: Joanna Mucha i Sławomir Nowak. Pytania – tylko wcześniej wybrane przez Klub Platformy. W kuluarach żona szefa MSZ Anne Applebaum. Obok niej m.in. szef Klubu PO Grzegorz Schetyna i rzecznik rządu Paweł Graś.

Tak wczoraj o 13 w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczęła się godzinna debata polityków PO, którzy rywalizują, by zostać oficjalnym kandydatem partii w wyborach prezydenckich. Wynik prawyborów partia ogłosi 27 marca. Jej członkowie mogą oddać głos, przesyłając do 25 marca e-mail do centrali PO. W podjęciu decyzji miało im pomóc starcie kandydatów.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!