Znał pan oficerów BOR, którzy zginęli w katastrofie?
Wszystkich przyjmowałem do służby. Przyjaźniłem się z nimi, znałem ich rodzinami. Spotykaliśmy się przy okazji różnych świąt i uroczystości. Florek to chłopak z ogromnym poczuciem humoru. Odszedł ze służby, jednak potem do niej wrócił. Nikt się nie spodziewał, że po to, aby spotkała go śmierć. Wraz z żoną bardzo długo czekali na dziecko. Wreszcie urodziła im się córeczka. Z kolei Francuz ożenił się z córką jednego ze starszych oficerów BOR, mieli dwójkę dzieci. Bardzo trudno jest pozbierać się z tych ludzkich tragedii.
Czy rodziny zmarłych oficerów mogą liczyć na jakąś pomoc?
Tak otrzymają. Ustawowe regulację stanowią, że w sytuacji śmierci funkcjonariusza należą się odszkodowania oraz zapomogi. Nie wiem jednak w jaki sposób zostanie rozwiązane wsparcie dla dzieci tych oficerów. Ewentualnie otrzymają one np. szkolne stypendia. Sądzę jednak, że kierownictwo Biura doskonale się z tego wywiąże.
Jak w takiej sytuacji czuje się szef BOR, który stracił nie tylko swoich ludzi, ale także tych za których bezpieczeństwo powinien odpowiadać?