– Miał tyle planów na przyszłość: wprowadzić się do nowego domu, odebrać habilitację – wspomina ppłk dr Piotr Dąbrowiecki, kierownik szpitalnego oddziału ratunkowego Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Szaserów i przyjaciel dr.Lubińskiego.
– Trudno uwierzyć, że już go nie ma. Ciągle myślę, że wyjechał. I wróci. Wbiegnie na zebranie w białym fartuchu, w różowym krawacie, wyperfumowany – opowiada. – Bardzo go nam brakuje.
10 kwietnia z prezydentem do Katynia miał lecieć inny lekarz. Ale się zamienili
Płk. dr. hab. Wojciecha Lubińskiego w szpitalu przy Szaserów, w którym pracował, znali wszyscy: lekarze, pielęgniarki, pracownicy administracji. Cieszył się doskonałą opinią. Od dziesięciu lat pracował w klinice chorób wewnętrznych, pneumonologii i alergologii. – Był świetnym lekarzem i naukowcem. Często wspólnie podejmowaliśmy decyzje o leczeniu najtrudniejszych pacjentów. Zastanawialiśmy się, jak jeszcze można im pomóc, co zastosować – mówi dr Dąbrowiecki.
Wojciech Lubiński specjalizował się m.in. w pulmunologii. Przez wiele lat prowadził badania spirometryczne na terenie całej Polski.