Michel Platini udzielił obszernego wywiadu włoskiemu dziennikowi „La Repubblica”. Na pytanie dziennikarza: „Co z mistrzostwami Europy 2012 roku, bo Polska i Ukraina najwyraźniej sobie nie radzą?”, Platini odpowiedział: „Nie wiem. Próbowałem ich obudzić. Zdecydujemy za kilka miesięcy, po czerwcu”.

Wynika z tego, że najbliższe miesiące będą decydujące, a groźbę odebrania organizacji turnieju trzeba traktować poważnie. Zapytany, czy w takim przypadku Włosi dostaną szansę, odpowiedział pytaniem: „Czy od chwili wyboru organizatorów Euro 2012 we Włoszech coś się zmieniło, czy można stwierdzić, że stan włoskich stadionów jest lepszy?”. Platini wyjaśnił też, że jeśli dojdzie do odebrania Euro Polsce i Ukrainie, UEFA nie będzie rozpisywać nowego konkursu, a zastępczego organizatora wskaże on sam po konsultacji z Komitetem Wykonawczym. Była też mowa o innych sprawach. Platini kategorycznie wykluczył korzystanie z powtórek telewizyjnych przez sędziów, tłumacząc, że nie można w ten sposób futbolu pozbawić ludzkiego wymiaru, do którego należą również sędziowskie pomyłki. Nie wdając się w szczegóły, zapowiedział natomiast eksperymenty z dwoma dodatkowymi sędziami, którzy będą śledzić wyłącznie to, co dzieje się na polu karnym.

Szef UEFA zapowiedział również zmiany regulaminowe, które wykluczą możliwość awansu do półfinałów Ligi Mistrzów trzech czy czterech drużyn z jednego kraju. Zdaniem Platiniego do krajowych „derbów” w ramach LM musi dojść na wcześniejszym szczeblu rozgrywek.

Pytany o rasistowskie zachowania kibiców podczas meczów w europejskich pucharach stwierdził, że w krajach wieloetnicznych sytuacja się poprawiła, ale w wielu państwach Europy Środkowo-Wschodniej jest fatalna. Zapowiedział ostre sankcje, które bezpośrednio uderzą w rasistów, czyli konieczność rozgrywania spotkań przy pustych trybunach.

Jeśli chodzi o bojkot igrzysk w Pekinie, Platini powiedział, że jest już na to za późno, a o sytuacji w Chinach powinni pomyśleć dużo wcześniej ci, którzy Pekinowi olimpiadę przyznali. Nie należy teraz zrzucać odpowiedzialności na sportowców, zwłaszcza że wielki przemysł i światowy handel Chin nie bojkotują. Ale równocześnie stwierdził, że milczeć też nie można i trzeba przekazać chińskim władzom wyraźny sygnał protestu.