To jest jedyne zdanie, w którym autorzy odchodzą od naukowego stylu, w jakim napisany jest projekt. Wyczuwam w nim – zupełnie niepotrzebną i, chcę wierzyć: bezwiedną, ironię. Ta ironia zdradza także pewien inteligencki kontekst tej dyskusji – przekonanie, że za wszelką cenę należy dekonstruować mity, obalać stereotypy i że to jest jedno z podstawowych zadań każdego polskiego inteligenta. Tymczasem, gdy się spojrzy na zarys, widać, że koncepcja muzeum koncentruje się na cierpieniach ludności cywilnej, czyli proponuje narrację o charakterze martyrologicznym, tyle że w wersji uniwersalnej, a nie narodowej.
[b]To, że mowa jest o cierpieniach ludności cywilnej, a nie o cierpieniach ludzi walczących o wolność ojczyzny, wiąże się z kolejnym zastrzeżeniem autorów, że nie chcą tworzyć muzeum chwały oręża polskiego.[/b]
Znów ta sama niepotrzebna ironia. To jest sposób myślenia o wojnie jak o jakimś tajemniczym, skomplikowanym kataklizmie, który spowodował wielkie cierpienia, jak trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu albo tsunami. A kiedy ów kataklizm przeminął, zajmujemy się wyłącznie ofiarami – po wszystkich stronach. Tymczasem wojna została wygrana przez konkretnych ludzi, którzy działali w imię konkretnych celów. Potrzeba było nadludzkiej determinacji milionów mężczyzn i kobiet, aby pokonać Hitlera – bo Niemcy hitlerowskie jakoś same upaść nie chciały, walczyły do końca, do ostatniego dnia. Odsuwanie kwestii militarnych na dalszy plan wynika, jak sądzę, z założenia, że nie należy grać na tego typu emocjach, bo spowoduje to oskarżenia o uczenie nienawiści, nacjonalizmu itp. Moim zdaniem jednak można umiejętnie pokazać, w imię jakich wartości miliony ludzi, w tym również Polaków, decydowały się walczyć i ginąć. Tak jak pokazał to Spielberg w filmie „Szeregowiec Ryan”.
[b]Czy temu umiejętnemu pokazaniu ma służyć zastąpienie porządku chronologicznego porządkiem tematycznym? W projekcie czytamy, że ekspozycja ma być ułożona „według osi tematycznych, które odsłaniałyby obraz II wojny światowej jako europejskiej, a nawet światowej tragedii”.[/b]
Ujęcie problemowe czy chronologiczne – to spór fundamentalny nie tylko przy tworzeniu muzeów, ale choćby przy pisaniu podręczników historycznych. Tu nie może być jednej zasady. Ja przy przedstawianiu II wojny wybrałbym porządek chronologiczny, ponieważ ciągi przyczynowo- -skutkowe są w tak skomplikowanym wydarzeniu pomocne w przeprowadzeniu narracji. Zresztą należy pamiętać, że historia wojny widziana z polskiej perspektywy obejmuje całość wydarzeń w Europie i na przylegających kontynentach: i Londyn, i Tobruk, Włochy, ale też okupacja w kraju, Holokaust, Katyń, łagry – w tym sensie równie dobrze polska historia wojny może być osią narracji, w której tle da się umieścić prawie wszystko. Trudno sobie wyobrazić taki zabieg w przypadku Belgów, Holendrów czy Czechów.
[b]A może, jak twierdzą autorzy projektu, nie potrzeba żadnych specjalnych zabiegów, aby ukazać tragizm polskich losów i polski wkład w wojnę. Może wystarczy o nich rzetelnie opowiedzieć i obronią się nawet pokazane w kontekście europejskim i bez porządku chronologicznego.[/b]