Cham, zniewaga i patos

- Jestem wielkim przeciwnikiem języka, którego używa Palikot. - mówi językoznawca Jerzy Bralczyk. A u Jarosława Kaczyńskiego ceni umiejętność mówienia, także bez kartek

Aktualizacja: 20.02.2009 11:16 Publikacja: 19.02.2009 21:41

Prof. Jerzy Bralczyk

Prof. Jerzy Bralczyk

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

[b]Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Janusza Palikota słowami „uważam prezydenta za chama”. Sąd podtrzymał jej decyzję uznając, że czyn posła PO „nie zawierał znamion przestępstwa”. I sąd, i prokuratura, powoływały się przy tym na pana opinię jako biegłego językoznawcy. Co pan im takiego napisał? [/b]

[b]Jerzy Bralczyk:[/b] – Że z całą pewnością wypowiedź posła Palikota jest obraźliwa. Natomiast nie jest zniewagą.

[b]Jaka to różnica?[/b]

Zniewaga dokonuje uszczerbku na honorze tego, do kogo się ją kieruje. A formę wypowiedzi Palikota oraz użyte słowo trudno za takie uznać. On nie powiedział wprost: „prezydent to cham”, tylko: „uważam go za chama”. Miało to więc charakter sprawozdania Palikota z jego własnego sądu. Słowo „cham” oznacza tylko, że ktoś zachowuje się po chamsku. Czy mogę ocenić czyjeś postępowanie jako chamskie? Mogę, to go nie znieważa.

[b]I w ten sposób można się wykpić, że to nie była zniewaga?[/b]

On zdaje się o to dba, żeby nie można mu było tego zarzucić. Trudno przypisać oskarżenie słowom, które są użyte tak, że ukryta w nich obelga ma formułę umowną a nie dosłowną. Pamiętam felieton Krzysztofa Czabańskiego sprzed wielu lat, w którym użył takiej formuły: „nie napiszę, że ten i ten są tacy a owacy, bo mógłbym za to ponieść odpowiedzialność”. I wymienił kilkanaście nazwisk, a przy nich nieprzyjemne epitety, tyle że z zastrzeżeniem „nie powiem, że jest…”.

[b]A wypowiedź Palikota o posłance PiS Grażynie Gęsickiej, że się sprostytuowała?[/b]

Podobna sytuacja. Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być, stać się prostytutką”, lecz w powszechnie przyjętym znaczeniu: „pozbawiać się części swej godności dla korzyści materialnych”. Np. gdy prokurator dla korzyści przymykał oko na niegodziwe czyny.

[b]Ta metafora użyta wobec kobiety ma chyba bardziej znieważający wydźwięk niż wobec mężczyzny? [/b]

Pewno tak. Proszę zrozumieć: jestem wielkim przeciwnikiem języka, którego używa Palikot. Bardzo mi się nie podoba. Tylko uważam, że nie powinniśmy tego osądu przesuwać na płaszczyznę karną. Nie jest to coś, za co Palikot może ponosić odpowiedzialność karną i dba, by tak było.

[b]Czyli jest sprytniejszy, niż Andrzej Lepper, którego skazano za nazwanie Aleksandra Kwaśniewskiego największym nierobem? [/b]

Tak. On to powiedział dosłownie, jako zniewagę.

[b]Czyli musimy znosić, że Palikot obraża przeciwników?[/b]

To jest państwa sprawa. Palikot jest przecież płodem mediów. Cokolwiek powie, jest wielokrotnie nagłaśniane. Politycy używają mocnych słów, by media ich zauważyły i udaje im się tym przyciągnąć uwagę. Palikot mógłby być przecież znany dzięki przewodniczeniu komisji Przyjazne Państwo, ale czy ktoś o tym myśli? Większość ludzi nawet nie wie, że nią kierował, jednak wszyscy wiedzą, kto to jest Palikot. Ma farta, że się nie nazywa Kowalski, bo byłoby mu trudniej. A on się nazywa wyraziście, nosi czuprynę, używa takich słów i przynosi gadżety. To już wszystko, co mediom potrzebne.

[b]Ale to są atrybuty polityka czy błazna?[/b]

Dla mediów błaznowanie jest przecież częścią bycia politykiem. A na pewno jest powodem do podkreślania. Wielu polityków zawdzięcza swoją popularność ostrym sformułowaniom. Na to można przystać, jeśli jest połączone z innymi, głębszymi cechami. Tak jak w przypadku wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, którego niewyparzony język jest włączony w ogólną formułę uprawiania polityki. Dlatego też, o ile potencjał polityczny nie sprzyja zachowaniom posła Palikota, o tyle zachowania Niesiołowskiego można zrozumieć. To poważny polityk. Tak jak z drugiej strony sceny – poseł Ludwik Dorn. Bardzo wyrazisty i oryginalny w sformułowaniach, ale jednak przez to przekazujący pewne treści.

[b]A Jarosław Kaczyński?[/b]

Wysoko cenię jego umiejętność mówienia, także mówienia bez kartek, bo to jest trudna sztuka. A także jego oryginalność, wyrazistość i obserwowaną dawniej (podkreślam: dawniej!) poprawność językową. Natomiast mniej cenię jego agresywność. W ogóle nasi politycy, że aby stać się interesujący, sięgają do trzech baz językowych. Jedna z nich to patos.

[b]Baza PiS?[/b]

Tak. Wcześniej też Romana Giertycha i LPR. Ta baza ma związki z romantyzmem, Kościołem. Politycy odwołują się w niej do sformułowań wysokich, do Chrystusa Króla czy cierpiącej Matki Boskiej. Druga baza to agresywny populizm. Jest obliczony tylko na efekt – polityk usiłuje w nim wykpić i przez to obrazić przeciwnika. Używa nagminnie słów będących na granicy akceptowalności. Takie były wypowiedzi Andrzeja Leppera i Samoobrony. Teraz w ten sposób realizuje się Palikot. I niestety prezes Kaczyński od czasu do czasu również. Gdy powie, że nie wolno podnosić ręki na Polaka, to mamy patos. Ale innym razem wykpiwa Niesiołowskiego, że sypał na kolegów przed SB, podczas gdy tortury gestapo wytrzymywały trzynastolatki. Poza tym pojawiały się kontrastowe zestawiania, wyraźnie w celu zdezawuowania przeciwnika.

[b]Takie jak: „My stoimy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO”? To chyba patetyczny kontrast?[/b]

Ubrany w formułę patetyczną. U Kaczyńskiego agresywność często ma wymiar raczej patetyczny niż populistyczny. Inni politycy, którzy mają mniejsze wykształcenie językowe, mówią częściej pod publiczkę.

Ale jest jeszcze trzecia baza, najsympatyczniejsza, bo w niej agresji jest mało. Chodzi o eurojęzyk. Używając go politycy chcą zaakcentować swe kompetencje. Problem w tym, że ów język łączy się z niezrozumieniem przekazu. Jeśli ktoś stale mówi o dysfunkcjach, redystrybucjach i używa innych trudnych określeń, to nie będzie od razu popularny i tabloidy go nie zaczną tropić. Żałuję, że dziś politycy nie odwołują się do literatury, nie sypią cytatami, jak robili to politycy przedwojenni. Dorn czasem próbował…

[b]I nie przesadzał?[/b]

Ja jego wystąpienia – choć nie reprezentuje moich poglądów – uważam za doskonale mieszczące się w kulturze politycznej. Nawet gdy mówił o wykształciuchach czy wysyłał lekarzy w kamasze, to była taka dawna frazeologia.

[b]Na swoim blogu celował wręcz w wymyślaniu jak najtrudniejszych słów.[/b]

I dobrze. Stawiajmy wysokie wymagania naszym czytelnikom, jeśli ich poważnie traktujemy. Nie lubię zaś, jak teraz politycy czepiają się jakichś słów, którymi próbują się wytłumaczyć. Kazimierz Marcinkiewicz w programie Tomasza Lisa kręcił się, kręcił i znalazł sobie takie słowo: „zmiana”. Powiedział, że jest politykiem zmian i w związku z tym wszystko co robi, może być sankcjonowane. Politycy znajdują jakąś etykietkę i ją wykorzystują. Słowo staje się ucieczką. Tak znaleziono przecież „układ”.

[b]Ucieczką przed odpowiedzialnością?[/b]

Przed odpowiedzialnością, gdy chodzi o siebie. Zaś jeśli chodzi o innych, to słowem-etykietką tłumaczą ich postępowanie. „Układ” do takich należał. Sankcjonował wszystko. A jeszcze kilkanaście lat temu Jarosław Kaczyński był moim ulubionym – obok Józefa Oleksego – mówcą w parlamencie. Dziś to się wszystko zmieniło.

[b]Język prezesa PiS się zepsuł?[/b]

Zyskał inne cechy. Przede wszystkim tę konfrontacyjną agresję. Przy czym przed wyborami z 2007 roku jego agresja miała charakter obronny, reakcji. Stale mówił o potwornych atakach na PiS, tworzył atmosferę prawie ostateczną. Używał ostrych słów jak ktoś zagoniony do kąta. A ja bym wolał, by mówił łagodniej o „nieusprawiedliwionym” ataku.

[b]Twierdził, że Platforma frontalnie atakuje PiS, mocniej niż oni – PO.[/b]

Obie strony się atakowały. Przy czym politycy Platformy – z wyjątkiem Niesiołowskiego i później Palikota – nie byli aż tak ostrzy w swych sformułowaniach jak np. Jacek Kurski. Nawet dążący do celnych i oryginalnych sformułowań marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i przedtem, i teraz nie przekracza granicy stosowności.

[b]A Sławomir Nowak porównujący prezydenta chcącego jechać na szczyt UE do postaci osła z kreskówki „Shrek”, który podskakiwał prosząc: „Mnie weźcie”? [/b]

Tak, to wyraźnie populistyczne i usiłujące ośmieszyć przeciwnika.

[b]Ostatnio Kaczyński oświadczył, że „ostry język nic nie dał i PiS nie będzie go już używać”. Że trzeba zatrzymać „proces palikotyzacji”.[/b]

Poczekajmy do kampanii wyborczej, bo wtedy zawsze się język ostrzy.

Zresztą Platforma dopiero wypracowuje swój język. Stara się, by był on inny niż język PiS-u i próbowała się osadzić w mowie kompetencji. Niestety – widząc jakie sukcesy odnosi mówienie wyraziste – dość często zaczyna sięgać po patos i populizm. Platforma zazdrości PiS-owi, bo on ma swój język. Po części przejął go z wchłoniętych LPR i Samoobrony. Łączy skutecznie patos z populizmem. A teraz PiS, zmieniając wizerunek, usiłuje również przejąć elementy eurojęzyka. Spokojnego języka kompetencji, gospodarki i sięgającego po wartości oświeceniowe: mądrość, dobroć, szlachetność, wiedzę, naukę, racjonalizm. Reasumując: język PiS ma już twarde jądro ale stale się rozszerza, wzbogaca o nowe elementy.

Nie posiada natomiast swojego języka lewica, co postrzegam z żalem. A język ludowców zgasł. Próbują dziś połączyć język związany z Kościołem z językiem rozsądku.

[b]Waldemar Pawlak wciąż bywa chłopsko wyrazisty.[/b]

W PSL jest najwięcej ludzi, których słucham z satysfakcją. Świetnie mówi Pawlak, Jarosław Kalinowski i inni, łącznie z Eugeniuszem Kłopotkiem. Lubię zdrowy rozsądek w polityce. Nie lubię agresji.

[b]Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Janusza Palikota słowami „uważam prezydenta za chama”. Sąd podtrzymał jej decyzję uznając, że czyn posła PO „nie zawierał znamion przestępstwa”. I sąd, i prokuratura, powoływały się przy tym na pana opinię jako biegłego językoznawcy. Co pan im takiego napisał? [/b]

[b]Jerzy Bralczyk:[/b] – Że z całą pewnością wypowiedź posła Palikota jest obraźliwa. Natomiast nie jest zniewagą.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił