Ekipy ratunkowe z wyszkolonymi psami pracują bez przerwy wszędzie tam, gdzie istnieje choć cień podejrzenia, że rumowisko kryje żywych lub zmarłych.
Upór się opłaca. W leżącej nieopodal i niemal zrównanej z ziemią Temperze w 30 godzin po katastrofie ekipa dotarła do uwięzionej w rumowisku 98-let- niej staruszki. Maria D’Antuono była w świetnej formie, a na pytanie, jak udało się jej przetrwać, odparła: – Szydełkowałam. W L’Aquili po 42 godzinach ratownicy dokopali się do 25-letniej dziewczyny, Eleonory.
[wyimek]Mieszkańcy L’Aquili nie chcą zostawić swoich zniszczonych domów[/wyimek]
W sumie ekipy wydobyły z gruzów ponad 150 żywych ofiar tragedii. Ratownicy szacują, że uda im się zakończyć akcję w czwartek. Szczególnie intensywne prace trwają w rumowisku po akademiku w L’Aquili, bo wiadomo, że w środku jest czterech studentów. Niestety, nie ma z nimi żadnego kontaktu. W sumie poszukiwanych jest 11 osób zgłoszonych przez rodziny czy sąsiadów jako zaginione, a sytuację komplikuje to, że 17 wydobytych zwłok nie udało się zidentyfikować. Ratownikom zaczęła sprzyjać pogoda. Nad Abruzją zaświeciło słońce.
W akcji ratowniczej uczestniczy 11 tys. osób, w tym 4 tys. ochotników. Największy problem to rozlokowanie 17 z 40 tys. osób, które straciły dach nad głową. Problem miał być rozwiązany we wtorek wieczorem dzięki 20 miasteczkom namiotowym (w poniedziałek wieczorem było ich tylko pięć) i wagonom podstawionym przez kolej. Ludzie bowiem nie chcą się zbytnio oddalać od swoich opuszczonych domów. Mimo udostępnienia im hoteli wzdłuż wybrzeży Adriatyku mało rodzin się na to decyduje.