Rozpoczęta dzisiaj wizyta ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Moskwie ma być – według polskich dyplomatów – „symbolem normalizacji”. Minister przywiózł wiceszefów kilkunastu resortów, którzy wezmą udział w spotkaniu polsko- rosyjskiego Komitetu Strategii poświęconym współpracy. Tematem zaplanowanych na dziś rozmów Sikorskiego z szefem rosyjskiej dyplomacji będą bezpieczeństwo energetyczne i plany rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej oraz sytuacja w Gruzji. Spotkanie ma być okazją do rozmowy o wizycie w Polsce premiera Władimira Putina. Według polskiego MSZ Putin przyjedzie do Polski 1 września. Rosja na razie tej daty nie potwierdza.
[b]Rz: Radosław Sikorski drugi raz jest w Moskwie jako szef dyplomacji. Mówi się o normalizacji stosunków. Jakie są najtrudniejsze sprawy między Polską i Rosją?[/b]
[b]Fiodor Łukianow:[/b] Sam przyjazd Sikorskiego jest sukcesem. Nie ma już napięcia, które istniało choćby dwa lata temu, gdy na wokandzie była sprawa embarga na polskie mięso. Dziś takich problemów nie ma, ale jest wiele odwiecznych sporów, między innymi kompletnie różne wizje polityki energetycznej czy tarcza antyrakietowa w Polsce. Pojawiła się też kwestia Partnerstwa Wschodniego, które drażni Moskwę. To sprawy, które trwają, spotkania ich nie załatwią. Ale ważne jest, by rozmowy się odbywały i były czymś naturalnym.
[b]Dlaczego Partnerstwo Wschodnie jest tak drażliwe dla Moskwy?[/b]
To inicjatywa, którą Kreml postrzega jako ingerencję w jego strefę wpływów. We współpracy Zachodu z Ukrainą czy Gruzją nie ma niczego nowego, ale Moskwie nie podoba się zaangażowanie UE na Białorusi. Rozwścieczają ją próby przeciągnięcia Mińska na stronę Unii, gdy wprost stawia się warunki: jeśli uznacie niepodległość Abchazji i Osetii Południowej, to zapomnijcie o Partnerstwie Wschodnim. Bruksela nie ukrywa, że chce zwiększyć wpływy w regionie kosztem Rosji. Ten program jest symboliczny – Unia chce zwiększyć swą rolę, nie biorąc na siebie zbyt dużej odpowiedzialności. A Rosja, która pomaga tym państwom ekonomicznie, może częściowo utracić rolę polityczną.