Zakłada ona m.in. osłabienie prezesa IPN, zastąpienie Kolegium instytutu radą o większych kompetencjach oraz możliwość ponownego utajnienia informacji dziś jawnych.
– To dopiero punkt wyjścia do dalszych prac. Będą one na pewno jeszcze dyskutowane – mówi „Rz” członek władz PO Jarosław Gowin.
Nie przekonuje to jednak szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka. – Nie widzę najmniejszego powodu, by zmieniać ustawę o IPN. Jedynym powodem może być chęć przejęcia politycznej kurateli nad instytutem – mówi „Rz”.
Najważniejszą zmianą jest łatwiejsze niż do tej pory odwołanie szefa IPN. Dotychczas, by go zmienić, trzeba było zgromadzić w Sejmie większość – trzy piąte głosów. W myśl projektu PO, by odwołać prezesa, wystarczy zwykła większość głosów.
Pozycję szefa instytutu osłabia ponadto zapis zakładający, że odrzucenie kwalifikowaną większością głosów przez radę instytutu corocznego sprawozdania jej szefa będzie równoznaczne ze złożeniem do Sejmu wniosku o jego odwołanie.