[b]Rz: Pierwszy start już niedługo, 14 – 15 listopada w Szwecji w Bruksvallarna, gdzie rozegrane zostaną zawody FIS. Tydzień później w norweskim Beitostoelen rusza Puchar Świata. Jaką Justynę Kowalczyk tam zobaczymy?[/b]
Justyna Kowalczyk: Nie oczekuję wielkiej formy i zwycięstw. Potrzebuję około 20 – 30 startów, by osiągnąć najwyższą dyspozycję. Oczywiście nie mogę wykluczyć miłych niespodzianek, ale nie zamierzam rozpaczać, gdy nie będzie mnie w czołówce.
[b]Trener mówi, że jest pani znakomicie przygotowana i znacznie pewniejsza swych umiejętności...[/b]
Na pewno się zmieniłam, to nie ulega wątpliwości. Kiedy oglądam swoje zwycięskie biegi z Liberca, widzę nie tylko to, co można jeszcze poprawić, ale też to, że warto ciężko pracować, by później móc tak szybko biegać. A jak jestem przygotowana, zweryfikują zawody. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo pracowałam katorżniczo. Ostatnio na lodowcu Dachstein prawie siedem godzin dziennie. Ale mam też świadomość, że rywalki trenowały nie mniej intensywnie. Kristina Smigun, dwukrotna złota medalistka olimpijska z Turynu, prezentuje się fantastycznie, już się jej boję.
[b]Ma pani nowych serwismenów. Od ich doświadczenia i talentu wiele będzie zależeć na olimpijskich trasach w Whistler...[/b]