[b]Niebawem do konsultacji społecznych trafi wzór nowego znaku drogowego oznaczającego strefę ruchu. Czy naprawdę jest nam potrzebny kolejny znak drogowy?[/b]
[b]Radosław Kobryś:[/b] Ustawienie tego znaku pozwoli policjantom i strażnikom miejskim na reakcję w miejscach, gdzie wcześniej przepisy ruchu drogowego obowiązywały tylko częściowo. Chodzi o miejsca, które nie są drogą publiczną ani strefą zamieszkania, np. teren przy centrum handlowym. Jeśli nie ma tam takiego znaku (a tak jest obecnie), to swobodnie samochodem może się tam poruszać osoba, która np. nie ma przy sobie prawa jazdy, a policjant nic nie może zrobić.
[b]Ale polscy kierowcy często się skarżą, że gubią się w gąszczu znaków drogowych.[/b]
Czasami podczas robót drogowych tych znaków rzeczywiście pojawia się bardzo dużo, ale poza tym nie można narzekać na ich nadmiar. W niektórych krajach, takich jak Niemcy, częściowo rezygnuje się ze znaków drogowych. Podobno Niemcy raczej je zdejmują, niż zakładają. W Krakowie w okolicach Starego Miasta, jeśli chodzi o pierwszeństwo przejazdu, to obowiązuje tylko zasada prawej ręki. Znaki pozdejmowano. Nie wiem jednak, na ile się to sprawdzi.
[b]Kiedy w ogóle pojawiły się znaki drogowe?[/b]