- Zapadał zmrok, trudno kogoś szukać, gdy nic nie widać - powiedział "Rz" Ryszard Morga ze stacji Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Dziwnowie. - Możliwości przeżycia są znikome, ale zawsze trzeba mieć nadzieję.

Woda w Bałtyku ma 2-3 st. Celsjusza. Rybacy wypłynęli rankiem 4-metrową łodzią bez silnika, nie zabrali kamizelek ratunkowych i telefonów komórkowych. Chcieli wyciągnąć sieci uwolnione z lodu przez odwilż. O godzinie 9:14 ojciec jednego z nich poinformował Straż Graniczną o zaginięciu. Poszukiwania prowadziły trzy statki MSPR, samolot i śmigłowiec Marynarki Wojennej, śmigłowiec policji, statek Straży Granicznej i kuter rybacki Dzi-1.

- Poszukiwania wznowimy tylko na prośbę prokuratury lub policji - poinformowała Mirosława Więckowska, rzecznik MSPR. - Pogoda była bardzo dobra, widoczność doskonała, na morzu nie ma sztormu, gdyby rybacy mieli się znaleźć, to byśmy ich znaleźli.