Naukowcy zapewniają, że chmura nie będzie radioaktywna, a szkodliwe substancje, które dostały się do atmosfery w wyniku awarii w japońskiej elektrowni Fukushima, nim dotrą do Polski, ulegną rozrzedzeniu.
Wielu Polaków wie jednak swoje i zawczasu woli się zabezpieczyć.
– Uspokajają, uspokajają, a później jak zwykle okaże się, że było gorzej, niż mówiono. Przecież japońskie władze też twierdziły, że to zaledwie niegroźna usterka, a okazało się, że do dzisiaj nie mogą sobie poradzić z awarią – przekonuje Marek Nowicki z Warszawy, który tuż po katastrofie zaopatrzył się w aptece w płyn Lugola.
Płyn, który podawano w Polsce po katastrofie w Czarnobylu w 1986 r., stał się w ostatnich kilkunastu dniach jednym z najbardziej pożądanych produktów i błyskawicznie znikał z aptek w całym kraju. – Więcej osób niż zwykle kupuje płyn i inne preparaty jodowe. Do paniki jednak daleko – przyznaje Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Poznaniu.
– Sąsiadka ma dwie buteleczki płynu Lugola, to ja już nie idę do lekarza po receptę – mówi Grażyna Dąbek z Nowej Huty.