Polski lęk po awarii w Fukushimie

Powietrze znad Japonii w weekend dotrze nad Wisłę. – Nie ma się czego bać – uspokajają eksperci. Bez skutku

Publikacja: 23.03.2011 19:55

Polski lęk po awarii w Fukushimie

Foto: ROL

Naukowcy zapewniają, że chmura nie będzie radioaktywna, a szkodliwe substancje, które dostały się do atmosfery w wyniku awarii w japońskiej elektrowni Fukushima, nim dotrą do Polski, ulegną rozrzedzeniu.

Wielu Polaków wie jednak swoje i zawczasu woli się zabezpieczyć.

– Uspokajają, uspokajają, a później jak zwykle okaże się, że było gorzej, niż mówiono. Przecież japońskie władze też twierdziły, że to zaledwie niegroźna usterka, a okazało się, że do dzisiaj nie mogą sobie poradzić z awarią – przekonuje Marek Nowicki z Warszawy, który tuż po katastrofie zaopatrzył się w aptece w płyn Lugola.

Płyn, który podawano w Polsce po katastrofie w Czarnobylu w 1986 r., stał się w ostatnich kilkunastu dniach jednym z najbardziej pożądanych produktów i błyskawicznie znikał z aptek w całym kraju. – Więcej osób niż zwykle kupuje płyn i inne preparaty jodowe. Do paniki jednak daleko – przyznaje Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Poznaniu.

– Sąsiadka ma dwie buteleczki płynu Lugola, to ja już nie idę do lekarza po receptę – mówi Grażyna Dąbek z Nowej Huty.

Niektórzy w obawie przed skażeniem sięgają nie tylko po płyn Lugola. Sporym zainteresowaniem cieszyła się sprzedaż liczników Geigera do pomiaru promieniowania i masek, które mają zapobiec wdychaniu szkodliwych substancji.

Do Japonii w innym terminie

Ludzie rezygnują też z wyjazdów do Japonii. – Odwołaliśmy trzy wycieczki w marcu i dwie w kwietniu. W innych przypadkach zmieniliśmy cel podróży – mówi "Rz" przedstawicielka biura podróży Logos organizującego wyjazdy do Japonii. Biuro zwraca klientom pieniądze.

Zaniepokojeni o reakcję klientów byli też właściciele coraz popularniejszych w Polsce barów sushi. – Kiedy zaczęły docierać do nas informacje o skażeniu, zastanawialiśmy się, jak zareagują na nie nasi bywalcy. Na szczęście zachowali się racjonalnie – przyznaje Izabela Porawska, menedżerka poznańskiej restauracji Samurai Sushi serwującej japońskie potrawy.

I dodaje, że większość produktów, z których korzysta jej lokal, nie pochodzi z Japonii. – Myślę, że klienci zdają sobie z tego sprawę – mówi.

Zresztą eksperci podkreślają, że tym razem Polacy i tak nie przesadzili z paniką. – Jeśli przypomnimy sobie, co się działo przy okazji ptasiej grypy czy choroby szalonych krów, kiedy ludzie masowo rezygnowali z jedzenia drobiu czy wołowiny, to teraz i tak było wyjątkowo spokojnie – uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zwraca uwagę, że wykupywanie z aptek preparatów zawierających jod miało miejsce w wielu krajach świata, a np. w Chinach z marketów błyskawicznie znikała sól, gdyż rozeszła się plotka, że chroni przed promieniowaniem.

Naukowcy: płyn Lugola niepotrzebny

Być może mniejsze rozmiary paniki to zasługa naukowców, którzy od wielu dni codziennie tłumaczą, że nie ma powodów do obaw. – Zakupy płynu Lugola są niepotrzebne – uspokaja dr Stanisław Latek, fizyk i rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki. – Te środki mają chronić tarczycę przed promieniotwórczym jodem. A on ulega rozpadowi i kiedy chmura za kilka dni dotrze do Polski, zawartość jodu będzie w niej niewielka. Mamy zapasy odpowiednich środków, tyle że nie ma potrzeby ich dystrybucji, bo nie ma zagrożenia.

– Skażenie ma charakter lokalny, nawet w Japonii skutki promieniowania są nieporównywalnie mniejsze niż po awarii elektrowni w Czarnobylu – wtóruje mu prof. Ludwik Dobrzyński z Centrum Problemów Jądrowych w Świerku.

Referendum w sprawie elektrowni?

Niewykluczone za to, że obawy wywołane przez awarię w Fukushimie przełożą się na plany budowy w Polsce elektrowni atomowej. Kilka dni temu przeciw nim protestowali w całym kraju anarchiści. SLD zaproponował, by przeprowadzić w tej sprawie referendum. Wczoraj nie wykluczył tego premier Donald Tusk. – Nie możemy jednak popadać w histerię – podkreślał szef rządu. – Przyczyną zagrożeń radiologicznych w Japonii nie jest awaria w elektrowni, tylko potężne trzęsienie ziemi i tsunami.

zal, kru, osk

Promieniotwórczość jest naturalna

Prof. Grzegorz Wrochna, dyrektor  Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku

Czy Polacy powinni się bać podwyższonego poziomu promieniowania po awarii w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima?

Grzegorz Wrochna: Absolutnie nie. Podwyższony poziom promieniowania wystąpił jedynie w najbliższej okolicy elektrowni. Ludność została ewakuowana w promieniu 20 km, a 30 km wokół elektrowni zalecono ludziom nie wychodzić z domów. To były działania prewencyjne.

Ale promieniowanie było wyższe niż na co dzień.

Owszem, lokalnie przez krótki czas odnotowano promieniowanie na poziomie  150 mikrosiwertów na godz., co jest wartością podwyższoną, ale nie niebezpieczną dla zdrowia. Dawki zagrażające życiu liczymy w siwertach (jeden siwert to milion mikrosiwertów).

To skąd ta panika na świecie?

W Tokio wykryto pewien poziom podwyższonego promieniowania, ale daleko mu do niebezpiecznego. Panika wynikła z efektu znanego z dziecięcej zabawy w głuchy telefon. Zaczęło się od informacji, że osoby mieszkające w promieniu 20 km od elektrowni dostały do zażycia preparaty jodowe. A rozdano je, by użyć w miarę potrzeby, której nie było. Inny przykład – pojawił się komunikat, że w ujęciu wody w Tokio odnotowano podwyższony poziom radiacji. To, że był to poziom dopuszczalny, nikogo już nie obchodziło. Podobnie w przypadku mleka i szpinaku, w których wykryto podwyższony, ale ciągle bezpieczny poziom promieniowania.

Czy musimy kontrolować żywność z Japonii?

To absolutny nonsens. Ani żywności, ani żadnych innych towarów. A słyszałem nawet o pomyśle, aby kontrolować poziom radiacji samochodów importowanych z Japonii.

Dlaczego Japończycy zakazali eksportu żywności?

Wstrzymali wysyłkę jedynie z terenów wokół elektrowni właśnie dlatego, żeby uniknąć sytuacji, gdy cały eksport byłby wstrzymany i poddany kontroli, która i tak niczego groźnego by nie wykryła. Gdybyśmy sprawdzali wszystkie produkty na półkach sklepowych, czułym przyrządem wykrylibyśmy promieniowanie np. w bananach. Promieniotwórczość jest naturalna i występuje powszechnie na Ziemi.

rozmawiał Krzysztof Urbański

Naukowcy zapewniają, że chmura nie będzie radioaktywna, a szkodliwe substancje, które dostały się do atmosfery w wyniku awarii w japońskiej elektrowni Fukushima, nim dotrą do Polski, ulegną rozrzedzeniu.

Wielu Polaków wie jednak swoje i zawczasu woli się zabezpieczyć.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!