– Szef MON próbował na mnie wpływać – twierdzi płk Edmund Klich.
Były polski akredytowany przy MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) zarzucił wczoraj w „Faktach" TVN Bogdanowi Klichowi, kierującemu resortem obrony narodowej, że chciał, by przy badaniu przyczyn tragedii koncentrować się tylko na tym, dlaczego Rosjanie nie zamknęli lotniska.
Edward Klich twierdzi, że się na to nie zgodził: –Nie chciałem dopuścić do tego, żeby Rosjanie odnieśli wrażenie, że my przyjechaliśmy, by przyczyn szukać tylko u nich.
Minister Klich zarzutom byłego akredytowanego przy MAK zaprzecza i grozi sądem. – To pomówienia. W żaden sposób nie ukierunkowywałem działań płk. Klicha – mówi „Rz".
Portal TVN24.pl poinformował natomiast, że dwóch członków załogi jaka-40, którzy 10 kwietnia mimo fatalnych warunków lądowali z dziennikarzami w Smoleńsku, nie zostanie usuniętych ze służby ani zdegradowanych.