– Pan premier, wbrew temu, co mówi, uwielbia chyba dręczyć rodziny i je marginalizować. We wszystkich cywilizowanych krajach rodziny otrzymują tego typu informacje wcześniej – mówi "Rz" Andrzej Melak, brat tragicznie zmarłego przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka. – My musimy czekać i cierpieć, i dowiadywać się szczegółów tragedii ze środków masowego przekazu i kontrolowanych przecieków.
W imieniu rodzin ofiar katastrofy mecenas Stefan Hambura, pełnomocnik m.in. syna Anny Walentynowicz, zaapelował kilka dni temu do rzecznika praw obywatelskich o pomoc rodzinom w uzyskaniu dostępu do raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przed jego publikacją. Wcześniej pisał w tej sprawie także do szefa rządu.
– Pytany, czy rodziny otrzymają wcześniej te informacje, zawsze mówiłem, że nie przewidujemy takiej procedury, a nie, że przewidujemy – mówił w piątek Donald Tusk na konferencji. Argumentował, że nie chce, by raport podlegał przed oficjalną publikacją "interpretacjom co do rzetelności". – Chciałbym, by to fachowcy – piloci, eksperci, którzy pracowali w komisji, wojskowi – prezentowali i interpretowali ten dość skomplikowany dokument – mówił. Powtórzył, że 29 lipca uznaje za ostateczny termin publikacji raportu: – Być może uda się kilkadziesiąt godzin urwać.
Wicepremier Waldemar Pawlak powiedział zaś w piątek, że trzeba w nim wskazać osoby odpowiedzialne za zaniedbania, które mogły się przyczynić do katastrofy.
Jerzy Miller przekazał raport premierowi pod koniec czerwca. Teraz jest tłumaczony na rosyjski i angielski. Komisja Millera będzie też pracowała nad protokołem zawierającym m.in. dodatkową dokumentację techniczną. – Kiedy protokół będzie gotowy, także będzie dostępny – zapewnił premier.