– Tyle deszczu, co zazwyczaj mamy przez dwa miesiące, we wtorek spadło w ciągu kilku godzin – mówi starszy kapitan Bogusław Karbowniczek ze Straży Pożarnej w Sandomierzu. Strażacy z miasta oraz Opatowa i Ostrowca Świętokrzyskiego od środy wypompowują wodę z zalanych dzielnic. Podtopienia są też w gminie Dwikozy, Wilczyce i Samborzec.
– Na terenie powiatu sandomierskiego podtopionych jest około 300 budynków i posesji. Najgorsze jest to, że zostało zalanych wiele tych samych domów, co podczas ubiegłorocznej powodzi – mówi "Rz" Karbowniczek.
Szef MSWiA Jerzy Miller uspokajał, że stan wody w Wiśle nie grozi powodzią na terenie Sandomierza. – Nigdzie wzdłuż koryta Wisły nie ma takiego stanu wody, który by nas upoważniał do tworzenia atmosfery zagrożenia powodziowego – mówił i podkreślał, że problemem są rowy melioracyjne i przepusty, o które powinny zadbać lokalne władze.
Po południu na terenie Sandomierza przestało padać. Karbowniczek zaznacza jednak, że wciąż są powody do niepokoju. – Prognozy nie są dla nas optymistyczne – twierdzi.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej zapowiadał na dziś opady, najbardziej intensywne na południu kraju. Padać będzie również na początku przyszłego tygodnia.