Sojusz zawiadomił prokuraturę, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz Państwową Komisję Wyborczą.
Chodzi o wyborczy spot Platformy „Polska w budowie", który został wyemitowany w telewizji publicznej 8 sierpnia o godz. 19.24. Zdaniem SLD doszło do złamania prawa, ponieważ PO nie mogła wykupić czasu antenowego jako zarejestrowany komitet wyborczy. Dlaczego? Platforma, jak dowodzi Sojusz, miała otrzymać zaświadczenie o utworzeniu swojego komitetu 8 sierpnia ok. godz. 17, czyli niecałe dwie i pół godziny przed emisją spotu.
– Po pierwsze, w tak krótkim czasie niemożliwe jest, by udało jej się założyć REGON i rachunek bankowy. Po drugie, sprawdziliśmy, że biuro reklamy TVP działa tylko do 17.15 (TVP twierdzi, że pracuje „w zależności od potrzeb" – red.). Jakim cudem udało się komitetowi wyborczemu PO kupić czas antenowy zgodnie z przepisami? – pyta Tomasz Kalita, rzecznik SLD.
Zgodnie z kodeksem wyborczym agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez PKW zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. – Nie chodzę z zegarkiem w ręku i nie sprawdzam, tak jak koledzy z SLD. Jestem pewna, że nie mamy się czego obawiać. Ze spokojem poczekam na wyjaśnienia PKW, prokuratury i telewizji – odpowiada Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Platformy.
Zdaniem polityków SLD bez winy nie jest także TVP. Jej zarząd bowiem uchwałę regulującą zasady przyjmowania nagrań ze spotami wyborczymi podjął dopiero dzień po wyemitowaniu spotu, czyli 9 sierpnia.