Wypadki w Centrum Nauki Kopernik

Zwichnięte nadgarstki, rozcięte głowy, pocięte palce i potłuczone kolana. W Centrum Nauki Kopernik nietrudno o wypadek. Kilka razy w tygodniu przyjeżdża tu karetka na sygnale. A pracownicy muszą wezwać ją na życzenie każdego gościa, nawet gdy kogoś... zabolą nogi

Aktualizacja: 07.09.2011 10:49 Publikacja: 07.09.2011 09:36

Wypadki w Centrum Nauki Kopernik

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Czytaj także w Życiu Warszawy Online

Zadrapania i  potłuczenia są u nas na porządku dziennym – przyznaje Katarzyna Nowicka, rzeczniczka Centrum Nauki Kopernik.

Zwiedzający doznają najczęściej drobnych urazów. – Ktoś stłucze kolano albo skaleczy palec – opowiada Nowicka.

Ale nie brakuje też dużo poważniejszych w skutkach wypadków. – Przed wakacjami gościliśmy grupę gimnazjalistów. Jeden z nich niechcący uderzył drugiego formą do robienia baniek i rozciął mu głowę – wspominają w „Koperniku". – Na miejsce przyjechała karetka. Ratownicy opatrzyli chłopca. Później założono mu szwy.

Był też przypadek złamania ręki.

Pracownicy CNK ambulans na sygnale muszą wzywać jednak znacznie częściej. Bywało tak, że przyjeżdżał codziennie. – Pamiętam, jak grupa nastolatków dla zabawy wepchnęła kolegę na szklany stolik. Polała się krew. Chłopak miał rozcięte czoło i zwichnął sobie nadgarstek – mówi Joanna, była animatorka z CNK.

Nie czytają instrukcji

Jak przyznaje Katarzyna Nowicka, do wypadków dochodzi, bo zwiedzający nie czytają instrukcji znajdujących się przy eksponatach. – W każdej galerii pracuje kilku animatorów, którzy dodatkowo tłumaczą działanie poszczególnych eksponatów. Gdy jednak na sali znajduje się dużo osób, czasami trudno wszystkich upilnować.

Z tej sytuacji korzystają zwiedzający, których pracownicy nazywają „gość demolka". – To rodzaj osób, których ambicją jest zniszczenie każdego eksponatu. Gdy nikt nie patrzy, uderzają, wyginają lub wyrywają części urządzenia – opowiada Nowicka. I to oni najczęściej doznają różnego rodzaju urazów.

Anna Wójcik z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie przyznaje, że pierwszy raz słyszy o wypadkach w Centrum Nauki Kopernik. – Nikt nam nie zgłaszał, że  zwiedzający doznają tam urazów – mówi.

Inspektorat dwa razy kontrolował CNK. Najpierw w sierpniu ub.r., tuż przed otwarciem pierwszej części budynku, a później w grudniu  przed uruchomieniem „Re:generacji", ostatniej gotowej galerii.

– Podczas odbioru sprawdzaliśmy, czy wszystko zostało zrobione zgodnie z projektem budowlanym – mówi Wójcik.

Po obu kontrolach inspektorat zalecił pracownikom CNK m.in. sprawdzenie eksponatów pod względem bezpieczeństwa i ustalenie zasad, na jakich mogą przebywać w środku małe dzieci. – Zwróciliśmy uwagę na to, że wszystkie niebezpieczne miejsca, m.in. przejścia przy betonowych filarach oraz szklane tafle, powinny być oznakowane – wyjaśnia Anna Wójcik.

Dyrekcja CNK przed otwarciem gmachu wprowadziła zalecone zmiany.

Do wypadków dochodzi także w Muzeum Powstania Warszawskiego. Choć nie tak często jak w CNK. – Najwięcej jest omdleń – przyznaje Jan Ołdakowski, dyrektor instytucji.

Na początku zdarzały się też potłuczenia, drobne zadrapania i skaleczenia. – Kiedyś w kanale, który jest częścią ekspozycji, jedna z pań wywróciła się i otarła sobie kolano – wspomina dyr. Ołdakowski.

Po tym wypadku w tunelu zamontowano mocniejsze światło, a bezpieczeństwa zaczęli pilnować przewodnicy.

W kilku miejscach muzeum wiszą apteczki. – Mamy też ufundowany przez WOŚP defibrylator. A nasi pracownicy przechodzą szkolenia z udzielania pierwszej pomocy – mówi.

W defibrylator i apteczki wyposażone jest też CNK. Jak jednak przyznaje Katarzyna Nowicka, pracownicy centrum mają obowiązek wezwać karetkę na życzenie każdego zwiedzającego. – Niedawno odwiedziła nas zagraniczna turystka. Przez kilka godzin zwiedzała miasto. Powiedziała, że bolą ją nogi i kazała nam zadzwonić po ambulans – wspomina rzeczniczka.

Szalejemy  wszyscy

Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, tłumaczy, że ludzie w tłumie przestają zdawać sobie sprawę z zagrożeń. – Kilka razy byłem w „Koperniku". To miejsce, w którym ciekawość staje się najważniejsza. Łatwo zapomnieć, że coś może nam zrobić krzywdę. Zdarza się to też dorosłym, dla których wizyta w centrum to jak podróż do czasów dzieciństwa – przekonuje psycholog.

Natalia Krogulska, animatorka kultury, zwraca uwagę, że CNK jest instytucją, której w Polsce jeszcze nie było. – Zwiedzanie polega tu na dotykaniu eksponatów i eksperymentowaniu. Drobne wypadki są więc nieuniknione – uważa.

Czytaj także w Życiu Warszawy Online

Zadrapania i  potłuczenia są u nas na porządku dziennym – przyznaje Katarzyna Nowicka, rzeczniczka Centrum Nauki Kopernik.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej