Jak wynika z sondażu TNS OBOP, chęć pójścia do urn deklaruje 63 proc. badanych. Jednak o tym, że zrobi to na pewno, jest przekonanych tylko 34 proc.

– W sondażach frekwencja zawsze jest zawyżona. Ludzie nie lubią się przyznawać, że nie idą na wybory – mówi „Rz" dr Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych.

TNS OBOP sprawdził też, kim są ci, którzy deklarują, że na wybory nie pójdą, i czym się kierują. Okazuje się, że równie często robią to mężczyźni i kobiety. Niechętni głosowaniu są zwłaszcza mieszkańcy mniejszych i średnich miast (od 20 tys. do 100 tys.) oraz osoby z niższym wykształceniem.

37 proc. niegłosujących twierdzi, że nie ma zaufania do partii i polityków, 27 proc., iż nie widzi dobrych kandydatów, tyle samo, że nie interesuje się polityką. 23 proc. uważa, że ich głos i tak niczego nie zmieni. Tylko 6 proc. mówi, że nie zagłosuje z przyczyn zdrowotnych czy trudności w poruszaniu.

– Większość tych deklaracji ma jeden wspólny mianownik: olbrzymi brak zaufania do całej klasy politycznej – uważa dr Kucharczyk.