W piątek Polska Grupa Energetyczna ogłosiła, że „zawiesza zaangażowanie" w budowę elektrowni atomowej w litewskiej Wisaginie nad jeziorem Dryświaty. Elektrownia ma zastąpić zamkniętą już Ignalinę i jest wspólnym projektem Litwy, Łotwy i Estonii. Decyzja ta wywołała ogromne zamieszanie w Wilnie.
: Wielu polityków litewskich uznało wycofanie się z budowy elektrowni atomowej w Wisaginie za decyzję polityczną. A jak pan ją ocenia?
Andrzej Pukszto:
Minister spraw zagranicznych Litwy Audronius Ažubalis powiedział, że w tej sprawie nie należy się doszukiwać podłoża politycznego, ale inni politycy i publicyści uważają inaczej – w prasie litewskiej ukazało się wiele takich komentarzy. Oczywiście, trudno jednoznacznie wyrokować bez posiadania informacji o tym, jakie mogą być rzeczywiście zyski uczestników całego projektu i czy udział w budowie Ignaliny im się opłaca. Niewykluczone więc, że w polskiej decyzji przeważyła logika ekonomiczna. Ale faktem jest, że stosunki polsko-litewskie są ostatnio chłodne, a nawet zimne.