Tego typu incydenty wywołują olbrzymią nieufność po obu stronach. Szkolona przez Amerykanów, Brytyjczyków, Polaków i żołnierzy z innych państw NATO afgańska armia ma być – zgodnie z założeniami USA i europejskich rządów – najważniejszym filarem, który umożliwi wycofanie się zachodnich wojsk z Afganistanu w 2014 roku.
Do tej pory NATO-wscy dowódcy podkreślali, że zamachy przeprowadzane przez ludzi w afgańskich mundurach to tylko incydentalne przypadki. Zupełnie inny pogląd na tę sprawę przedstawili jednak autorzy tajnego raportu dla dowództwa USA. „Śmiertelne starcia nie są ani rzadkie, ani odosobnione. Są odzwierciedleniem szybko rosnącego, systemowego, śmiertelnego zagrożenia, którego wielkość może być bezprecedensowa w stosunkach między »sojusznikami« we współczesnej historii wojskowości" – cytuje fragment raportu „New York Times".
Autor raportu podkreśla, że oficjalne zaprzeczenia ze strony NATO wydają się obłudne albo głęboko nieuczciwe.
Potwierdzeniem zawartej w raporcie tezy może być właśnie ostatni atak na francuskich żołnierzy. Napastnik ubrany w mundur afgańskiej armii zabił czterech Francuzów, a 17 ranił. To drugi w ciągu miesiąca zamach, w którym ogień do francuskich sił otworzył afgański wojskowy.
Na wieść o ataku prezydent Francji Nicolas Sarkozy podjął decyzję o zawieszeniu wszystkich działań francuskich sił zbrojnych w Afganistanie – zarówno akcji bojowych, jak i szkoleń afgańskiej armii. Władze w Paryżu zaczęły też rozważać wcześniejsze wycofanie wszystkich 3600 żołnierzy.