Dyskusję zaczął Dieter Graumann, prezes Centralnej Rady Żydów w Niemczech. Powiedział w jednym z wywiadów, że nie wyobraża sobie, by reprezentacja, mieszkając w Polsce podczas turnieju, nie odwiedziła Auschwitz. Wezwał ją do „pokazania historycznej odpowiedzialności", zwłaszcza że taką wizytę planuje podczas mistrzostw reprezentacja Anglii.
– Jako Żyd i jako Niemiec uznałbym to za fatalny znak, gdyby angielska drużyna złożyła wizytę w obozie zagłady, a niemiecka trzymała się od niego z daleka – powiedział Graumann.
Postawił w ten sposób niemiecki związek piłkarski (DFB) w sytuacji bez dobrego wyjścia. Mieszkającej w Gdańsku (a nie jak Anglicy w Krakowie) reprezentacji naprawdę trudno będzie znaleźć czas, by pojechać do Auschwitz. Sztab kadry martwi się też, jak piłkarze zniosą psychicznie taką wizytę. Ale każda wymówka w zestawieniu z wagą miejsca brzmi banalnie.
Nie wszystkich przekonała nawet propozycja, by do Auschwitz pojechać nie przed lub w czasie Euro, ale po i w ten sposób nie tylko złożyć hołd ofiarom, ale też pokazać, że piłkarze nie zapomnieli, na jakiej ziemi był rozgrywany turniej. To miałby być rodzaj emocjonalnego podziękowania Polakom za gościnę podczas Euro.
– Już od dłuższego czasu dyskutujemy w DFB nad tą sprawą. Znajdziemy odpowiednie rozwiązanie – powiedział w piątek Ralf Koettker, rzecznik DFB. Jak mówi „Rz" Boris Herrmann, dziennikarz „Sueddeutsche Zeitung", to może oznaczać, że Auschwitz odwiedzi delegacja z kilkoma piłkarzami, a nie cała drużyna.
Najostrzej wypowiedział się publicysta Henryk Broder, niemiecki Żyd urodzony w Polsce. – Co mają zrobić piłkarze w Auschwitz? – pyta w ostatnim numerze „Der Spiegel". – Zapewniać, że im przykro? Przyrzekać, że „nigdy więcej"? Przecież w tej sprawie nie chodzi o to, żeby oni odwiedzili obóz. Tylko żeby obrazki z tych odwiedzin poszły w świat – pisze Broder, jeden z najbardziej wpływowych komentatorów. Już wcześniej nazywał Oświęcim „Disneylandem Śmierci", do którego jeżdżą „samozwańczy mistrzowie Niemiec w opłakiwaniu", a obok odradza się antysemitzm.
– Solidaryzowanie się z martwymi Żydami to łatwe ćwiczenie – pisze Broder. – Może zróbmy towarzyski mecz z Izraelem w Sderot? Jak alarm rakietowy da piłkarzom 15 sekund na schowanie się przed rakietami Hamasu, to zrozumieją, co to za życie.