Znalezienie kandydata na stanowisko ministra od spraw europejskich jest dla rządu priorytetem, gdyż wkrótce opuści je Mikołaj Dowgielewicz.
Jak ujawniła kilka dni temu „Rz", Dowgielewicz ma zostać wiceszefem Banku Rozwoju Rady Europy. Na tę funkcję zgłosił go minister finansów Jacek Rostowski. Decyzja w sprawie nominacji ma zapaść w najbliższych dniach. W rządzie nieoficjalnie się mówi, że obecne stanowisko opuści już pod koniec kwietnia.
– Idealnym następcą Dowgielewicza byłby Piotr Serafin – twierdzą nasi rozmówcy z kręgów MSZ. – Doskonale zna się na unijnym budżecie, a to kwestie perspektywy finansowej na lata 2014 – 2020 będą jednym z najważniejszych zadań naszej dyplomacji w najbliższym czasie – dodają. Ich zdaniem nie bez znaczenia jest to, że Serafin był wcześniej zastępcą Dowgielewicza w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i jest doskonale wprowadzony we wszystkie najważniejsze tematy.
Serafin jest obecnie zastępcą szefa gabinetu komisarza UE ds. budżetu Janusza Lewandowskiego. Odpowiada za negocjacje budżetowe, zwłaszcza za niezwykle ważne dla Polski fundusze spójności. Brał również udział w negocjacjach poprzedniego unijnego budżetu na lata 2007 – 2013, będąc jednym z głównych negocjatorów w rządzie premiera Marka Belki.
– Świetnie zna się na polityce europejskiej. Mało kto jest tak dobrze wprowadzony w sprawy unijnego budżetu. To znakomity negocjator – zachwala Serafina poseł Robert Tyszkiewicz (PO), wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Nazwisko Serafina jest jedynym, jakie pojawia się w kontekście nowego wiceszefa MSZ. Według PiS nominacja dla Serafina pokazałaby, jak krótką ławką w sprawach europejskich dysponuje PO. – Oczywiście pan Serafin to fachowiec, ale sytuacja, w której byłby w trybie awaryjnym ściągany z Brukseli, nie jest dobra – uważa poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski. – Pytanie też, czy tak istotnego stanowiska dla polskiej polityki zagranicznej nie powinien zajmować polityk, a nie urzędnik.
Czy jednak Serafin zdecyduje się na porzucenie posady w Brukseli i powrót do Polski? Jak powiedziała nam znająca go osoba, objął swoje stanowisko zaledwie dwa lata temu i nie chce opuszczać go przed końcem negocjacji budżetowych. – Zakładał, że jego wyjazd do Brukseli jest tylko na kilka lat, ale tak wczesny powrót byłby zaskoczeniem. Nie wiadomo też, czy bardziej przyda się Polsce w Warszawie czy w Brukseli – twierdzi nasz informator.