To, co było niemożliwe po katastrofie 10 kwietnia 2010 r., stało się możliwe w poniedziałek, gdy rozbił się samolot pasażerski ATR-72 w pobliżu Tiumenia, na Syberii Zachodniej. Wypadek będzie badał Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), ten sam, który miał wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. Choć w poniedziałek zginęli wyłącznie obywatele Rosji, do prac zaproszono zagranicznych ekspertów. MAK przekazał, że do czynności tych zostaną włączeni specjaliści z Francji (kraju producenta ATR-72), Kanady (kraju producenta silników) i Wielkiej Brytanii (kraju rejestracji maszyny).
Zagraniczni eksperci
– Poprosiliśmy o udział w śledztwie w sprawie katastrofy pod Tiumeniem przedstawicieli innych państw, bo to firmy w tych krajach wyprodukowały samolot ATR-72, który się rozbił – powiedziano nam w służbie prasowej MAK. – Tymczasem tupolew, który rozbił się pod Smoleńskiem, został wyprodukowany w ZSRR, a więc na terytorium państw, które są członkami MAK.
Rosjanie twierdzą, że zaproszenie zagranicznych ekspertów ma potwierdzić profesjonalizm. – W przypadku Tu-154 z pewnością nie było lepszych specjalistów niż rosyjscy i polscy, a sprawa z politycznego punktu widzenia była bardzo delikatna. Jeśli zaś chodzi o samolot, który rozbił się pod Tiumeniem, jest też wyraźna chęć wykazania, że nasze "święte krowy", jakimi są nasze linie lotnicze, są w ogóle niewinne. Mają tego dowieść zagraniczni eksperci – mówił "Rz" znany rosyjski publicysta Dmitrij Babicz.
Awionika tupolewa
Postawą MAK zdziwiony jest Antoni Macierewicz, szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę. – Jestem zdumiony tymi twierdzeniami MAK. W tupolewie, który rozbił się 10 kwietnia 2010 nieopodal lotniska w Smoleńsku, cała awionika była produkcji amerykańskiej. Podobnie jak inne elementy. Rosjanie nigdy jednak USA o pomoc w badaniu katastrofy nie poprosili – mówi poseł.
Współodpowiedzialnością za ten fakt Macierewicz obciąża również polskich przedstawicieli, a konkretnie ówczesnego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Krzysztofa Parulskiego i ówczesną minister zdrowia, a dziś marszałek Sejmu Ewę Kopacz. – To właśnie oni na posiedzeniu tzw. komisji Putina, które miało miejsce 13 kwietnia 2010 r., zgodzili się na to, by nie korzystać z zaoferowanej nam pomocy ekspertów z państw NATO i Unii Europejskiej – mówi poseł.
– Rosjanie pokazują, że o interesy własnych obywateli potrafią dbać. Mniejsze mam natomiast pretensje do MAK, a znacznie większe do władz polskich, które nie skorzystały z pomocy międzynarodowej w sprawie śmierci swoich obywateli, w tym głowy państwa – mówi "Rz" mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik m.in. Jarosława Kaczyńskiego w postępowaniu smoleńskim.
W poniedziałkowej katastrofie zginęło 31 osób, a 12 zostało rannych. Maszyna należała do linii lotniczych UTair Aviation, jednego z największych przewoźników lotniczych w Rosji. Stan dziesięciu rannych lekarze określają jako bardzo ciężki, a dwóch – jako skrajnie ciężki. Osiem osób poddano operacjom. Wśród zabitych i rannych nie ma cudzoziemców. Wypadek wydarzył się o godz. 5.35 czasu moskiewskiego (3.35 czasu polskiego). ATR[pauza]72 leciał z Tiumenia do Surgutu. Samolot rozbił się dwie minuty po starcie, około 1,5 km od lotniska Roszczyno. Po zderzeniu z ziemią maszyna rozpadła się na trzy części i stanęła w płomieniach. Według UTair Aviation do katastrofy doszło podczas próby awaryjnego lądowania. Na pokładzie były 43 osoby.